To, że nauczanie religii wyklucza wychowawstwo, zostało ustalone w 1992 r. przy porozumieniu z przedstawicielami Kościoła. Od tego czasu panuje zasada, że nauczyciel religii wchodzi w skład rady pedagogicznej szkoły, ale nie przyjmuje obowiązków wychowawcy klasy. Teraz MEN znosi ten warunek. Resort edukacji argumentuje to tym, że w wielu szkołach - zwłaszcza w dużych miastach - nauczyciele określonych przedmiotów często pracują również jako świeccy katecheci.
MEN przekonuje, że w latach 90., kiedy był wprowadzany zakaz pełnienia roli wychowawcy, w szkołach uczyli głównie księża i zakonnice. W uzasadnieniu do projektu możemy przeczytać, że na potrzebę zmiany przepisu w tym zakresie wielokrotnie wskazywali przedstawiciele kościołów i innych związków wyznaniowych prowadzących nauczanie religii w szkołach.
Ministerstwo tłumaczy, że w obecnych realiach zdarza się, że nauczyciel religii (uczący także innych przedmiotów) jest jedynym, któremu nie powierzono wychowawstwa w szkole. Zmiana spowoduje, że nauczyciele religii będą mogli zarabiać nawet o kilkaset złotych więcej miesięcznie.
Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, jest przeciwny powierzaniu funkcje wychowawcy klasy katechecie, bo mogą pojawić się pytania o kwestie światopoglądowe. Część rodziców może sprzeciwiać się takiemu rozwiązaniu.
Reklama
Podobnie uważa Joanna Berdzik, była wiceminister edukacji. Jej zdaniem dotychczasowy przepis był logiczny: miał rozdzielać światy.
Niektórzy dyrektorzy popierają zmianę. - W części szkół nauczyciele, którzy często dodatkowo uczyli religii, byli świetnymi ludźmi, ale przez ten przepis nie mogli być przez nas wyznaczani na wychowawców - mówi Izabela Leśniewska, dyrektor szkoły podstawowej nr 23 w Radomiu. - Rodzice mogą się sprzeciwiać wyznaczeniu katechety na wychowawcę, ale jeśli będziemy mieć w tym zakresie autonomię, to nie będą tej funkcji otrzymywać przypadkowe osoby - dodaje.
Wychowawstwo katechetom będzie można przyznawać już od nowego roku szkolnego.