Klara Klinger: Wraz z zapowiedzią zmian w strukturze szkoły, mówi Pani, że szkoła ma nie tylko uczyć, ale także wychowywać. W jednym z wywiadów radiowych mówiła Pani, że zaleca pójście na Smoleńsk. Czy to jedna z tych metod?
Anna Zalewska*: Nic podobnego. Nie użyłam przede wszystkim takiego sformułowania. Powiedziałam jedynie, że film jest wart zobaczenia. To jest różnica. Dyrektorzy szkół, nauczyciele a przede wszystkim rodzice o tym decydują. Nie minister.
Od jakiego wieku według Pani ten film mógłby być oglądany?
Nie będę tego komentować. Jeszcze raz podkreślam, to indywidualne decyzje szkól, nauczycieli i rodziców.
Jednak jeden z samorządów zafundował bilety…
Żyjemy w wolnym kraju.
Zaś jeden z rodziców opowiadał po zebraniu, że nauczycielka zarządziła wyjście na Smoleńsk, z rozkazu dyrektora, który mówi, że nic chce stracić pracy..
To jakiś absurd. Dobrze byłoby wiedzieć, w jakiej szkole miała miejsce taka sytuacja i wytłumaczyć temu dyrektorowi, że nigdy tego rodzaju sankcji nie będzie. I nic takiego nie będzie się zdarzać.
Wracając do zmian systemowych - wcześniej uczniowie mieli zagwarantowane 9 lat edukacji powszechnej. Teraz mają 8. Czy to jest dobra zmiana?
Wbrew temu co Pani mówi, my wzmacniamy dłuższą edukację powszechną.
Jak to? Po 8 klasie będzie można wybrać czy liceum czy technikum albo zawodówka, wcześniej tak było po 9 latach
To prawda, ale nadal będzie 9 lat powszechnej edukacji, bo do tej puli wchodzą również 6-latki. W tzw. „zerówce” będą rozpoczną naukę podstaw pisania i czytania, która będzie kontynuowana w pierwszej klasie. Nawet patrząc na tę kwestię od strony samorządów jest to dowód na to, że edukacja będzie 9-letnia – za tyle roczników otrzymają one subwencje.
A jak 6-latek będzie w przedszkolu…
To samorząd dostanie za niego takie samo finansowanie, jak gdyby był w tzw. „zerówce” szkolnej. Program edukacji będzie taki sam.
Nie boi się Pani, że gorzej wypadniemy w międzynarodowych testach PISA, które sprawdzały umiejętności i wiedzę uczniów z kilkudziesięciu krajów. Polska zaczęła w ostatnich latach całkiem nieźle na tym tle wypadać. Wielu ekspertów mówi, że to zasługa gimnazjów.
Nie boję się. Tu nie chodzi o gimnazja, tylko o umiejętność robienia testów. I szczerze mówiąc, ta "testomania" nie jest dobra. Potwierdzało to również badanie PISA. Kiedy sprawdzano jak uczniowie radzą sobie z rozwiązywaniem problemów okazywało się, że dobre wypełnianie testów nie przekłada się na samodzielne myślenie. Dlatego chcemy to zmienić.
Czyli?
Po VIII klasie szkoły podstawowej będzie zupełnie inny egzamin niż do tej pory. Oczywiście mówimy nadal o egzaminie zewnętrznym składającym się również z samodzielnej pracy pisemnej, z wypowiedzi ustnej. Nauczyciele w trakcie nauki w szkole podstawowej będą musieli tego uczyć. I w tym kierunku będzie zmieniona podstawa programowa.
Dodaje pani również historię do tego egzaminu. Wszystkie przedmioty będą też obowiązkowe na egzaminie kończącym podstawówkę, czyli już dla dzieci 15-letnich.
Zwiększymy liczbę lekcji historii. Ale uwaga, najpierw skonsultujemy to z nauczycielami, samorządami. Do tego zostanie napisana podstawa programowa uwzględniająca wszystkie elementy - tak by się ze wszystkim zmieścić i jednocześnie, aby dzieci nie miały za dużo godzin.
Ale zwiększy się liczba godzin dla dzieci?
Właściwie nie. Możliwy jest wariant, że w niektórych przypadkach będzie więcej o 1 lub 2 godziny . Jeszcze to dokładnie analizujemy.
Są jeszcze jakieś większe zmiany jeżeli chodzi o tryb nauki?
Chcemy zmienić formułę uczenia lekcji wychowania fizycznego. Teraz dzieci w szkole podstawowej mają obowiązkowo 4 godziny tych zajęć. Wcześniej było zapisane, że program 4-godzinny leży w gestii nauczyciela. Mógł on w ramach lekcji uczyć salsy, ćwiczyć z uczniami fitness czy grać w siatkówkę. Chcemy to zmodyfikować. Czwarta godzina WF będzie mogła być realizowana w godzinach popołudniowych w dowolnej sali gimnastycznej w gminie. Oczywiście najlepiej w danej szkole, ale będzie dowolność.
Po co, to wygląda na komplikację?
Chcemy, aby dzieci przestały siedzieć po południami przed komputerem i żeby były aktywne, ruszały się. W ten sposób jeden dzień w tygodniu będą po południu miały ćwiczenia.
Sale często szkoły wynajmują po południami właśnie na zajęcia sportowe np. dla dorosłych lub odpłatne.
Dlatego to jest tylko możliwość. Nie będzie obowiązku. Po roku sprawdzimy, jak to działa.
Mówiła Pani wcześniej jeszcze o innej zasadniczej zmianie: że będzie I-IV , zamiast edukacji zintegrowanej do III klasy.
Nie, to nie tak. Taka ogólna edukacja będzie trwała do III klasy jak to miało miejsce do tej pory, ale jest pewna zmiana. W IV klasie natomiast będzie mogła prowadzić wychowawstwo ta sama osoba. Pod warunkiem, że weźmie też pod swoją opiekę I klasę.
Dwa wychowawstwa?!
To nic trudnego. Nauczyciel w IV klasie będzie miał np. tylko jedną godzinę tygodniowo – godzinę wychowawczą. A stanie się on jednocześnie łącznikiem z nowymi nauczycielami i rodzicami. Ten system pozwoli na przeprowadzenie zarówno dzieci, jak i rodziców przez ten najtrudniejszy, adaptacyjny okres. Potem w V klasie ten nauczyciel odda wychowawstwo nowej osobie. Ale znowu podkreślam - to możliwość, nie obowiązek.
Co do zasadniczej zmiany, czyli likwidacji gimnazjów. Rodzice i dzieci czują się zdezorientowani. Szczególni ci, których dzieci teraz są w VI klasie. Nie wiedza co ich dzieci czeka we wrześniu 2017. Jakie są scenariusze?
Tych może być rzeczywiście wiele. A wszystko zależy od samorządu i szkół. Będzie tak jak ustalą przedstawiciele samorządu wspólnie ze szkołami. W 5-letnim okresie przejściowym zostawiam wolną rękę, będzie elastyczność.
Może się zdarzyć, że w budynku gimnazjum, który przekształci się w podstawówkę plus gimnazjum będzie od września 2017 - II i III klasa gimnazjum, i np. I klasa podstawówki?
Może tak być. Jeśli gimnazjum chciałoby docelowo stworzyć w swoim budynku szkołę podstawową zaczynającą się od I klasy, może przyjąć także I klasy. Musi wtedy też przeprowadzić odpowiednie zmiany kadrowe, by dysponować nauczycielami.
Na początku roku odsyłała Pani rodziców z pytaniami do dyrektorów. Oni zaś bezradnie rozkładali ręce. Do kiedy jest ostateczny termin, kiedy będą musieli przedstawić konkretny plan?
Do 31 stycznia 2017 roku. Wtedy samorządy muszą już mieć plan, w jaki sposób będzie to u nich wyglądało. Gdzie, jakie szkoły. I jak rozmieszczone zostaną dzieci.
Denerwują się także nauczyciel. ZNP obliczył, że nawet kilkadziesiąt tysięcy może stracić pracę. Dyrektorzy w niektórych szkołach już zapowiadają zwolnienia
Nie wiem, w jaki sposób prowadzono te obliczenia. Z naszych wyliczeń wynika, że jest to nieprawda.
Ile według MEN nauczycieli straci pracę?
Gwarantujemy, że zmiana nie będzie wiązała się ze zwolnieniami. Mogą być jedynie przesunięcia z jednej placówki do innej. Ale wprowadzamy też ustawowe gwarancje. Powstanie m.in. centralna baza wolnych miejsc przeznaczonych dla nauczycieli. Można powiedzieć, że ustawowo gwarantujemy im bezpieczeństwo.
*Anna Zalewska jest ministrem edukacji narodowej w rządzie Beaty Szydło