Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz tłumaczy, że rząd nie dał czasu pedagogom, aby przed zakończeniem wakacji mogli zapoznać się z całym materiałem. Wcześniej mieli czas na przemyślenie rozłożenia zajęć, na zastanowienie, jak skorelować program nauczania z materiałem w podręczniku. Teraz może być tak, że zajęcia będą przygotowywane z godziny na godzinę.

Reklama

Wczoraj Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało trzecią z czterech części rządowego podręcznika dla pierwszaków. Jest to jednak wstępna wersja elementarza, która przez następne dwa tygodnie będzie poddawana konsultacjom. Tym samym nauczyciele mają na razie wgląd do elektronicznych wersji dwóch pierwszych części "Naszego elementarza", które pokrywają się z połową semestru.

Nauczycielka kształcenia zintegrowanego Maria Muniak ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Chełmie uważa, że brak wszystkich części podręcznika przed rozpoczęciem roku szkolnego będzie uciążliwe szczególnie dla mniej doświadczonych nauczycieli. Nauka w szkole to wszak nie tylko ćwiczenia z podręcznika, ale także inne działania wykraczające poza podstawę programową, czy nawet wycieczki, do muzeum na przykład. Nie znając całego podręcznika, nauczyciele muszą takie rzeczy planować trochę po omacku.

Z danych podanych przez MEN wynika, że niemalże sto procent publicznych podstawówek zdecydowało się na kształcenie na podstawie rządowego podręcznika. Jest on sfinansowany z publicznych pieniędzy, więc oznacza mniejsze wydatki dla rodziców przy zakupie szkolnej wyprawki. Zgodnie z ustawą, właścicielem podręczników będzie szkoła, która ów elementarz będzie dzieciom wypożyczać.

W maju Sejm na wniosek rządu zniósł przepis mówiący o tym, że lista podręczników, które mają być wykorzystywane w szkole od 1 września, ma być podana do 15 czerwca, czyli jeszcze przed końcem poprzedniego roku szkolnego.

CZYTAJ WIĘCEJ:Boże Narodzenie wraca do elementarza. MEN przyznaje się do błędu >>>

ZOBACZ TAKŻE:Klasy gotowe, toalety i stołówki już nie. NIK o szkołach dla sześciolatków >>>