Zgodnie z nową koncepcją nauczania tych przedmiotów, przygotowaną przez Instytut Badań Edukacyjnych, planowane jest odejście od tradycyjnego modelu nauczania. Biologia, chemia, fizyka i geografia nie będą już nauczane niezależnie, tylko interdyscyplinarnie. Uczeń ma od najwcześniejszych lat edukacji obcować z przyrodą jako złożonym systemem zjawisk, a nie jako zbiorem odrębnych dziedzin wiedzy.
Nacisk na praktykę
Planuje się wprowadzenie zintegrowanego przedmiotu "przyroda" w klasach I–VI, a następnie stopniowe przechodzenie do bardziej wyspecjalizowanych treści. Nowe nauczanie ma opierać się na:
- nauce przez działanie, obserwację, eksperyment i samodzielne dochodzenie do wniosków,
- rozwijaniu krytycznego myślenia i umiejętności rozwiązywania problemów,
- rozumieniu wpływu człowieka na środowisko i znaczenia decyzji dotyczących zdrowia i klimatu,
- interdyscyplinarności i umiejętności dostrzegania powiązań między zjawiskami przyrodniczymi.
Jak to będzie wyglądać w praktyce? Obligatoryjne będą m.in. zajęcia terenowe, a w tym przypadku terenem może być nawet najmniejsza przestrzeń zielona wokół szkoły. prowadzenie. Nauczyciel i uczniowie mają skupić się na eksperymentach i obserwacji w praktyce.
W czasie zajęć terenowych uczeń będzie obserwował rośliny, zwierzęta, grzyby. Ma także przeprowadzać eksperymenty przyrodnicze, np. badać wpływ światła na przebieg fotosyntezy.
Ok. 2000 wymagań szczegółowych
Obecnie przyrody uczą się dzieci w klasie IV. Od V klasy rozpoczyna się dziś biologia i geografia, natomiast dopiero od klasy VII chemia i fizyka. W obecnej podstawie programowej jest ok. 2000 wymagań szczegółowych, co - zdaniem IBE -jest przeszkodą dla nauczycieli w efektywnym planowaniu i realizacji procesu nauczania.
"Obecna podstawa programowa rozdziela wiedzę przyrodniczą na różne przedmioty (biologia, fizyka, chemia, geografia), co utrudnia uczniom dostrzeganie powiązań między zjawiskami i procesami zachodzącymi w przyrodzie" - czytamy w analizie IBE.
Nigdy nie zadowolimy stu procent odbiorców
Po zaprezentowaniu nowych założeń wśród nauczycieli pojawiły się głosy, że podstawa ma być zbyt odchudzona. Na razie mamy tematy działów, czyli tytuły, które same w sobie niewiele jeszcze pokazują odbiorcy – uspokaja dr Karol Dudek-Różycki, członek rady do spraw monitorowania wdrażania reformy oświaty.
Jego zdaniem należy docenić trud, jaki stoi przed osobami podejmującymi się tego zadania. Sam nie brałem udziału w tworzeniu podstaw programowych, ale znam kilka osób, które to robiły, i wiem, że jest to praca bardzo ciężka, przede wszystkim niewdzięczna. Nigdy nie zadowolimy stu procent odbiorców, a pewnie nawet większości – ludzie po prostu nie lubią zmian, co jest naturalne - powiedział dr Karol Dudek-Różycki w rozmowie ze Strefą Edukacji.
Zmniejszy się zapotrzebowanie na przedmiotowców
Pomysł powrotu do jednego przedmiotu przyroda w szkole podstawowej spotkał się już wcześniej z krytyką części środowisk oświatowych, które wskazały, że integrowanie kilku przedmiotów w jeden może prowadzić do zwolnień. W ten sposób zmniejszy się zapotrzebowanie na przedmiotowców, a jednocześnie spadnie poziom nauczania, ponieważ np. nauczyciel biologii nie będzie w stanie przekazać wiedzy np. z geografii tak, jak geograf. Połączeniu czterech przedmiotów w jeden przedmiot przyroda przeciwni są np. nauczyciele biologii i geografii zgromadzeni w grupie Superbiolog.