Rak jajnika nie powoduje bólu, nie daje również specyficznych objawów. Po cichu rozsiewa się w obrębie powłok brzusznych, chore zaś mogą się czuć, jakby były przejedzone albo miały wzdęcia.
Niekiedy czują parcie na pęcherz i co chwila biegają do łazienki. Zdesperowane kobiety chodzą od lekarza do lekarza, kiedy zaś trafiają w końcu do ginekologa, zazwyczaj jest już bardzo późno. Ocenia się, że aż 75 proc. diagnoz jest stawianych w III lub IV stopniu zaawansowania nowotworu.
Rak jajnika - cichy i podstępny
Wykrywanie raka jajnika opiera się m.in. na oznaczaniu markera nowotworowego CA-125, ale użyteczność tej metody jest ograniczona. Podwyższony poziom CA-125 obserwuje się również u kobiet w ciąży czy u cierpiących na endometriozę, a do tego pacjentki we wczesnych stadiach rozwoju raka jajnika mają podniesiony poziom CA-125 jedynie w 50 proc. przypadków.
– Kiedy pracowałam jeszcze z krwią pacjentek i omawiałam ich przypadki z lekarką prowadzącą, można było zobaczyć, że ten rodzaj nowotworu dotyka nawet osób młodych – mówi dr hab. Anna Supernat, adiunktka z Zakładu Onkologii Translacyjnej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie trwają prace nad testem wykrywającym raka jajnika.
Test opiera się na wykorzystaniu wyjątkowo czułej metody diagnostycznej RT-qPCR, tej samej, która była stosowana przy diagnostyce COVID-19. Procedura polega na pobraniu próbki krwi (w przypadku COVID-19 to płyn z nosa), a następnie znajdujący się w niej materiał genetyczny zostaje poddany technikom biologii molekularnej, by uchwycić w nim markery choroby.
W przypadku COVID-19 były to fragmenty RNA wirusa, natomiast w przypadku raka jajnika jest to charakterystyczne RNA występujące w płytkach krwi. – W ten sposób w przyszłości będziemy w stanie uzyskać wynik w ciągu jednego dnia. Nasze zgłoszenie patentowe dotyczy właśnie płytek, ponieważ one bardzo silnie reagują na chorobę nowotworową – podkreśla badaczka.
Obecne w krwi płytki nie są tak naprawdę komórkami. To kawałki cytoplazmy, które uwolnił szpik kostny. On też mocno reaguje na obecność nowotworu – wytwarzane przez niego podczas choroby płytki mają inny profil niż u zdrowej osoby.
– Ale to nie wszystko. Płytki krążące w krwiobiegu nie tylko potrafią wchodzić w bezpośredni kontakt z komórkami nowotworowymi i przejmować część ich RNA, potrafią też uwalniać część swojego RNA, a do tego mogą wychwytywać różne cząsteczki RNA, które pływają w surowicy. To, co płytka w sobie zawiera, jest wypadkową tego, co wydarzyło się w jej krótkim życiu – mówi Supernat.
Lepsze i skuteczniejsze testy
Opracowywana przez badaczy z Zakładu Onkologii Translacyjnej metoda diagnostyczna opiera się na płynnej biopsji. Nie wymaga pobierania próbek bezpośrednio z guza. Umożliwia za to analizę takiego materiału, ale w sposób niebezpośredni.
Brak inwazyjności płynnych biopsji pozwala na seryjne pobieranie próbek, a przez to monitorowanie postępu choroby. – Obecnie pracujemy nad walidacją naszej metody na gdańskiej kohorcie chorych. Marzy nam się, by w toku dalszych prac możliwe było uzupełnienie diagnostyki chorych na raka jajnika o profil płynnej biopsji – mówi Supernat.
Zwłaszcza że z prowadzonych przez zespół badań wynika, że podobne analizy pozwalają wykryć we wczesnym stadium raka trzustki. On także nie boli. I jest jeszcze niebezpieczniejszy, bo niesłychanie szybko postępuje i wyniszcza organizm.
– Widzimy, że w płytkach krwi jest spory potencjał analityczny, bo silnie reagują na obydwa te nowotwory. Chcielibyśmy wybrać ograniczony zestaw cząsteczek RNA, które chcemy badać, i stworzyć dedykowany im test RT-qPCR, by wynik – pozytywny lub negatywny – był niemal natychmiastowy. To będzie wymagało ogromnej pracy z naszej strony. Ale dostaliśmy niedawno finansowanie z Agencji Badań Medycznych i możemy pomysł rozwijać – dodaje Anna Supernat. ©Ⓟ