Większość uczniów z katarem, przeziębieniem lub alergią trafi do domów, bez formalnej możliwości zdalnej nauki. Podobny problem dotyczy nauczycieli. Sami dyrektorzy szkół przestrzegają zapobiegliwych rodziców przed próbami załatwienia kształcenia w domu, np. poprzez uzyskanie zaświadczeń od lekarzy. Nie będzie takiej możliwości. Ostrzegają, że nawet przebywanie ucznia na kwarantannie nie zagwarantuje, że w tym czasie będzie uczył się zdalnie. Powód? Brak podstawy prawnej, pieniędzy i pracowników.
Za niespełna półtora tygodnia uczniowie rozpoczną nowy rok szkolny w reżimie sanitarnym. Równocześnie rozpocznie się okres sezonowych gryp i przeziębień. A to wywoła problemy z prawidłową oceną zagrożeń epidemicznych. Zbytnie przykładanie wagi do procedur, które mają stosować szkoły, może sprawić, że cały system wychwytywania chorych pracowników oświaty i uczniów stanie się niewydolny.
Chory z alergią
Jeśli rodzice nie mają z kim zostawić dziecka, to uczęszcza ono do szkoły nawet jeśli ma delikatne objawy przeziębienia. Takie sytuacje były tolerowane. Od września jeśli nauczyciel zaobserwuje niepokojące objawy u ucznia, np. katar lub podwyższoną temperaturę, automatycznie skieruje go do szkolnej izolatki, gdzie ma zaczekać na rodzica. Opiekunowie będą zobowiązani do odebrania dziecka i wizyty u lekarza lub skorzystania z teleporady. Te wytyczne są absurdem, bo w sezonie jesienno-zimowym będziemy mieli wiele takich przypadków. Jeśli rodzic następnego dnia przyniesie od lekarza zaświadczenie, że jego dziecko jest alergikiem, to nikt nie będzie później zwracał na nie uwagi pod kątem COVID-19 – mówi Robert Kamionowski, radca prawny z kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office.
Jego zdaniem takie zalecenia sprawią, że nauczyciele i dzieci będą kurować się w domu, a do placówki przyjdzie garstka uczniów. Cały system się zapcha. Nauka zdalna jest zarezerwowana przede wszystkim dla dzieci przewlekle chorych i z orzeczeniem z poradni o potrzebie kształcenia indywidualnego. A nie dla podziębionych - dodaje.
Strefowe regulacje
Nie można też zapominać, że szkoły funkcjonują też w powiatach żółtych i czerwonych (czyli tych z większymi zagrożeniami i obostrzeniami epidemicznymi). Taki status nie będzie oznaczał automatycznego zamykania szkół i przedszkoli. Zgodnie z wytycznymi trzeba będzie jednak mierzyć temperaturę ciała pracownikom (przy wejściu do szkoły). W przypadku gdy będzie ona równa albo przekroczy 38°C, zatrudniony nie podejmie pracy i powinien skorzystać z teleporady medycznej. Podobne zasady mają dotyczyć uczniów. W naszej placówce jest łącznie blisko 1 tys. uczniów i pracowników. Nie ma możliwości dokonywania wszystkim pomiaru – mówi Jacek Rudnik, były dyrektor gimnazjum, a obecnie wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
To niejedyne specjalne wytyczne dla placówek ze wspomnianych powiatów. W przypadku uczniów ze zmniejszoną odpornością dyrektor będzie musiał poinformować rodziców o możliwości pozostania dzieci w domu (zgodnie ze wskazaniem lekarskim lub po konsultacji medycznej) i zapewnić kontakt ze szkołą na ten czas. A to wywoła wątpliwości. To są tylko pobożne życzenia pana ministra Piontkowskiego, bo żadne rozporządzenie dotyczące COVID-19, które ostatnio nowelizowano, nie nakłada na nas obowiązków w tym względzie. Uczniowie, którzy zostaną odesłani do domu z przeziębieniem lub z innego powodu, powinni kontaktować się ze swoimi rówieśnikami i nadrabiać zaległości – podkreśla Jacek Rudnik.
Wskazuje, że nawet w razie kwarantanny nie powinno się liczyć na zdalne nauczanie, bo nie ma do tego podstawy prawnej. Brakuje też możliwości, pracowników i pieniędzy. W okresie od marca do maja jeden z naszych uczniów miał zagwarantowane kształcenie zdalne, ale to wynikało z orzeczenia z poradni psychologiczno-pedagogicznej o potrzebie kształcenia indywidualnego. Kilka dni temu dzwonił do mnie rodzic, że też chce – z obawy przed COVID-19 – aby jego dziecko po przedszkolu kontynuowało naukę w trybie zdalnym. Musiałem odmówić, bo nie ma przepisu, na który mógłby się powołać – przekonuje Rudnik.
Załatwianie kwitów
Dariusz Piontkowski apelował, aby rodzice nie wykorzystywali zaświadczeń do załatwiania dzieciom nauki zdalnej. Na chwilę obecną nie spływają do poradni wnioski o nauczanie indywidualne, ale wiele osób jest na urlopach, a część zapewne jeszcze nie przemyślała kwestii nauki w trudnych warunkach. Trzeba jednak pamiętać, że niełatwo jest uzyskać orzeczenie w sprawie nauczania indywidualnego. Musi przemawiać za tym wskazanie zdrowotne – mówi Ewa Tatarczak, przewodnicząca Związku Zawodowego „Rada Poradnictwa”.
Część opiekunów będzie też zapewne chciała zdobyć zwolnienie z obowiązku uczęszczania do szkoły od lekarza rodzinnego (w celu zorganizowania zdalnej nauki). Oni też mogą się mocno rozczarować. Jeśli takie zaświadczenie do mnie trafi, to mogę uczniowi zagwarantować co najwyżej ograniczony kontakt z nauczycielami. Z pewnością nie będzie to nauka zdalna jak przed wakacjami. Przypomnę, że nie ma podstawy prawnej do żądania takiej formy nauczania – przekonuje Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.
Sami lekarze też sceptycznie oceniają wydawanie zwolnień ze stacjonarnej nauki. Nie ma podstawy prawnej do wypisywania takich zaświadczeń, w szczególności jedynie z obawy przed COVID-19. Można to brać pod uwagę w przypadku np. zaburzeń odporności u ucznia, jeśli są medycznie potwierdzone – zastrzega Barbara Nowak, lekarz rodzinny z Bydgoszczy.
Szkoła w nowym reżimie sanitarnym
PATRONAT DGP
Edukacja w czasie epidemii
Szanowni Dyrektorzy Szkół, Wójtowie, Burmistrzowie, Prezydenci, Starostowie
Ewaluacja.online wspólnie z Dziennikiem Gazetą Prawną realizuje projekt „Edukacja w cieniu wirusa”, którego celem jest poznanie Państwa opinii na temat stanu edukacji przed nowym rokiem szkolnym. Państwa punkt widzenia jest szczególnie ważny w tym wyjątkowym czasie epidemii. 5 sierpnia otrzymali Państwo link z prośbą o wypełnienie ankiet – jedna była skierowana do dyrektorów szkół, druga do przedstawicieli jednostek samorządów terytorialnych jako organów zarządczych dla placówek oświatowych.
Ankieta jest anonimowa, a udział w niej dobrowolny. Zachęcamy jednak do jej wypełnienia, bo nie zajmie to Państwu więcej niż 10 minut. Liczymy, że wyniki badania będą dla resortu edukacji istotną informacją, jak powinien wyglądać wydolny system edukacji zdalnej w przypadku ponownego zamknięcia szkół. Wyniki ankiety zaprezentujemy w Dzienniku Gazecie Prawnej. ©℗
Sami dyrektorzy szkół przestrzegają zapobiegliwych rodziców przed próbami załatwienia kształcenia w domu, np. poprzez uzyskanie zaświadczeń od lekarzy. Nie będzie takiej możliwości. Ostrzegają, że nawet przebywanie ucznia na kwarantannie nie zagwarantuje, że w tym czasie będzie uczył się zdalnie. Powód? Brak podstawy prawnej, pieniędzy i pracowników.