Pandemia koronawirusa i związany z nią przewidywany kryzys stawia pod znakiem zapytania wypłatę kolejnych podwyżek dla nauczycieli, przewidzianych od września 2020 r. Samorządy przyznają, że sytuacja się zmieniła i bez dodatkowych środków w postaci zwiększonej subwencji oświatowej trudno będzie im zrealizować ustawowe obowiązki.
Resort edukacji jednak uspokaja. – Podwyżki dla nauczycieli zostały zaplanowane w ustawie budżetowej. Nie przewidujemy zmian w tym zakresie – kwituje Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEN.
– Nie chce mi się wierzyć w zapewnienia, że wrześniowe podwyżki dla nauczycieli zostaną utrzymane, skoro już rząd planuje zwalniać urzędników i obniżać im pensje – mówi prof. Antoni Jeżowski z Instytutu Badań w Oświacie, były nauczyciel, dyrektor szkoły i samorządowiec.

Podwyżki w kryzysie

Reklama
Związkowcy nie dopuszczają jednak, że we wrześniu mogłoby dojść do zamrożenia planowanej podwyżki. – Mamy nadzieję, że nie będzie takich zakusów, bo nauczyciele normalnie pracują. Obecnie nawet więcej, prowadząc zdalne kształcenie. Skoro podwyżki na ten rok otrzymali urzędnicy i służby mundurowe, to nie widzę uzasadnienia, aby pominąć osoby uczące w szkołach i przedszkolach – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury w FZZ.
Reklama
Jego zdaniem, jeśli rząd – tak jak zapowiadał – zwiększy samorządom wpływy z podatku, to organy prowadzące placówki oświatowe nie będą mieć podstaw do tego, aby z powodu kryzysu rezygnować z podwyżek.
Więcej zrozumienia okazuje Związek Nauczycielstwa Polskiego. – Wrześniowych podwyżek nie stawiamy na pierwszym miejscu, ale liczymy, że rząd utrzyma tę decyzję. Otrzymałem właśnie informacje z okręgów, że wciąż brakuje nauczycieli wychowania przedszkolnego, fizyków, chemików i matematyków. Wzrost płac i stabilność zatrudnienia może sprawić, że liczba wakatów w szkołach zmaleje – mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Wiele jednak wskazuje na to, że na lepsze czasy zostaną odłożone postulaty ZNP i oświatowej Solidarności, aby wprowadzić automatyczne podwyżki uzależnione od średniej krajowej. Z uwagi na pandemię wszystkie prace w resorcie edukacji zostały jednak spowolnione. Pod koniec kwietnia miał być omawiany system wynagradzania nauczycieli i finansowanie oświaty. Można się spodziewać, że nie będzie również zapowiadanego na koniec czerwca projektu zmian w pragmatyce służbowej nauczycieli.

Chcą całej subwencji

Samorządowcy nie są jednak już tak optymistyczni jak związkowcy i resort edukacji. Tym bardziej, że jeszcze przed pandemią sygnalizowali, że środki, które ma im na ten cel przekazać rząd, nie wystarczą. Przypominają też, że tegoroczna podwyżka ich zaskoczyła.
– Podwyżki wynagrodzeń nauczycieli planowane po wakacjach wprowadzone zostały 8 stycznia, autopoprawką do budżetu, a więc już po uchwaleniu budżetów przez samorządy. Zwiększenie wynagrodzeń nauczycieli będzie więc dodatkowym obciążeniem, tym bardziej że wpływ na finanse samorządów w tym roku będzie miała również epidemia koronawirusa – zarówno związane z nią zwiększone wydatki, jak i znaczący ubytek w dochodach – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy urzędu miasta w Częstochowie.
– Dlatego też, jeżeli obowiązujące od 1 września regulacje dotyczące wynagrodzeń nauczycieli nie zostaną zmodyfikowane, niezbędne wydają się zmiany w prawie ukierunkowane na ułatwienie samorządom realizacji ich zadań, w tym oświatowych, w stanie epidemii – postuluje.
W tej sprawie większość samorządów mówi podobnym głosem.
– W związku z obecną sytuacją budżetową i planowanym znacznym zmniejszeniem dochodów wdrożenie kolejnych podwyżek dla nauczycieli wymagałoby zagwarantowania przez MEN dodatkowych pieniędzy na pełne pokrycie ich skutków finansowych. Samorządy, w tym nasze miasto, nie dysponują rezerwami, które mogłyby posłużyć podwyższeniu płac nauczycieli – zapowiada Ewa Rogala, rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy.
– Nie planujemy po wakacjach obniżać pensji pracownikom sfery oświaty. Szukamy oszczędności w taki sposób, aby nie obejmowały one wynagrodzeń nauczycieli – zapewnia.
Samorządy podkreślają, że koronawirus zwiększy ich wydatki bieżące, które i tak znacząco wzrosły jeszcze przed epidemią – w latach 2017–2019 – wskutek zmian w systemie oświaty. Dlatego ich zdaniem wrześniowy wzrost płac musi zostać w całości sfinansowany ze środków budżetu państwa.
– Obiecane podwyżki dla nauczycieli powinny zostać zrealizowane, pod warunkiem sfinansowania ich ze zwiększonej na ten rok subwencji oświatowej. Samorządy w związku z pandemią na pewno będą miały w bieżącym roku niższe wpływy do budżetu z tytułu podatków PIT i CIT, więc trudno będzie je dofinansować z bieżącego, okrojonego budżetu – mówi Marta Stachowiak, rzecznik prasowy urzędu miasta w Bydgoszczy.
Jak wylicza, już obecnie dofinansowanie zadań oświatowych ze środków własnych zaplanowano na poziomie 32 proc., a łączne wydatki na wynagrodzenia dla zatrudnionych w bydgoskich jednostkach oświatowych znacznie przekraczają poziom planowanej dla miasta subwencji. Wynosi ona ponad 454 mln zł, a miasto musi dołożyć jeszcze 35 mln zł.
– W obecnej sytuacji, trudnej dla wszystkich, a szczególnie dla samorządów, które borykają się z brakiem dochodów, trudno będzie wyasygnować pieniądze na podwyżki, a kolejny wzrost wynagrodzeń spowoduje też podwyższenie dotacji przekazywanych placówkom niepublicznym. Największym obciążeniem finansowym będzie wypłata podwyżek dla nauczycieli przedszkoli, bowiem dotacja przekazywana dla samorządów na utrzymanie tych placówek jest znikoma – zwraca uwagę Kamila Bogacewicz z urzędu miasta w Białymstoku.