Na razie patogen wciąż wyprzedza nas o parę kroków. Liczba infekcji przekroczyła w tym tygodniu 1,5 mln i nic nie wskazuje, by licznik miał znacząco wyhamować przed przekroczeniem bariery 2 mln. Co więcej, istnieje obawa, że gdy Zachód wyjdzie z pandemii, nowym ogniskiem zarazy staną się państwa rozwijające się – gdzie wirusa znacznie trudniej będzie zwalczyć z powodu niskiego poziomu tamtejszej ochrony zdrowia.
Naukowcy z całego świata troją wysiłki mające na celu rozpoznanie słabych punktów mikroskopijnego przeciwnika. – Minęły trzy miesiące, a my wiemy już bardzo dużo. Znamy struktury krystaliczne części białek wirusa, dzięki czemu lepiej rozumiemy ich funkcję. Wiemy, jak działa jego maszyneria replikacyjna. Nie w pełni rozumiemy jeszcze, jaka jest funkcja niektórych białek wirusowych, ale wiemy już, które z nich są obiecujące jako cele terapeutyczne – czyli które z dużym prawdopodobieństwem mogą stać się celem działania leków, a które raczej nie będą przydatne – tłumaczy prof. Krzysztof Pyrć, kierownik Pracowni Wirusologii w Małopolskim Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, jeden z czołowych badaczy ludzkich koronawirusów w Polsce.
Postęp ten jest możliwy również dlatego, że SARS-CoV-2 jest bardzo podobny do swojego poprzednika, wirusa SARS-CoV, który w latach 2002–2003 zabił prawie 8,5 tys. osób. Badacze nie musieli zaczynać kompletnie od zera: mogli po prostu odkurzyć literaturę poświęconą agresorowi sprzed kilkunastu lat, a także jego nieco zapomnianemu następcy – wirusowi MERS.
Reklama