Chociaż słowo "implant” może nie być pierwszym, jakie przyjdzie na myśl, gdy spojrzymy na wynalazek dr. Marcina Koniora z Uniwersytetu Jagiellońskiego (UJ). To sprężynka – podobna do tych, które są w długopisach.
Zresztą, jak mówi sam twórca, inspiracja dla wynalazku także przyszła ze świata przedmiotów codziennego użytku. – Rozkręcał pan żarówkę halogenową? Nie? W środku jest taki właśnie drucik – zauważa dr Konior. – Zanim chirurgów dopuści się do operacji na żywym organizmie, musimy poćwiczyć zakładanie implantów na preparatach. Ale ciągle były trudności z ich zdobyciem do ćwiczeń. Zacząłem więc kombinować i wreszcie olśniło mnie z tymi żarówkami – dodaje lekarz.
Okazało się, że zwykła sprężynka doskonale grała rolę implantu ucha środkowego. W związku z tym, już jako doświadczony lekarz, dr Konior postanowił przekuć ideę z końca studiów w wyrób medyczny. Pomimo prostoty wynalazek krakowskiego uczonego doskonale daje sobie radę: nosi go już 13 osób. – Jeden z pacjentów był tak zadowolony, że po roku zwrócił się do nas z prośbą o operację drugiego ucha – cieszy się dr Konior.
Reklama