"Zaapelowałem do dyrektorów szkół, aby z uwagi na trudną sytuację komunijkacyjną odwołali zajęcia dydaktyczne w szkołach. Dzieciom, które dotrą do szkół zostanie zapewniona opieka wychowawcza w świetlicach" - napisał na Twitterze prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.

Reklama

"Sytuacja na drogach poprawia się"

Sytuacja na drogach się poprawia. Autobusy będą stopniowo wyjeżdżały na ulice. Cały czas monitorujemy warunki drogowe. Jeśli stan ulic się pogorszy będziemy o tym informowali na bieżąco. Jest lepiej, ale zachowujmy ostrożność - napisał ok. godz. 8 rano prezydent Białegostoku na Twitterze.

Rano, z powodu gołoledzi i trudnych warunków w związku z ujemną temperaturą i padającym deszczem i mżawką, zalegającą wszędzie warstwą lodu, autobusy miejskie nie wyjechały na ulice. Wcześnie rano ruch autobusów miejskich był wstrzymany.

W związku z sytuacją i oblodzonymi chodnikami mieszkańcy mieli problem nie tylko z dotarciem do pracy, ale też z wyjściem z domu. Wyjścia i chodniki przed wieloma blokami są oblodzone i choć widać, że posypano sól, to nie zdążyła ona jeszcze zadziałać. Wiele osób szło zaśnieżonymi trawnikami. W połowie drogi na przystanek zawróciła pani Ewa, która powiedziała PAP, że nie była w stanie podejść pod górkę, część drogi pokonała idąc trzymając się płotów, ale "pokonała" ją boczna uliczka, przez którą nie dała rady przejść.

Do pracy nie dotarła też np. pani Natalia, która przed godz. 7 nie mogła doczekać się na autobus, które - jak się okazało - zostały odwołane, nie było też dostępnej żadnej taksówki, nie miała też innej możliwości transportu, bo osoba, która mogła jej pomóc nie dała rady wyjechać z osiedlowego parkingu. Zadzwoniłam do szefowej, odwołałyśmy klientów - powiedziała PAP.

Reklama

Na osiedlowych uliczkach i parkingach zalega lód. Wielu kierowcom długi czas zajmuje zeskrobanie lodu z szyb. Jedna pani mówiła, że musiała złamać przepisy i uruchomić silnik, żeby lód "ruszył". Jednak nawet, gdy auto jest już odśnieżone i gotowe do jazdy, to kierowcy muszą się liczyć z utrudnieniami na ulicach. Wielu kierowców miało problem z podjechaniem pod niewielkie wzniesienie, nie było też łatwo przyhamować, żeby skręcić.

Na osiedlu Bojary w centrum miasta widać było, że te osoby, które zdecydowały się wyjść z domu, zamiast po chodniku szły po ulicach.

autorki: Izabela Próchnicka, Sylwia Wieczeryńska