Skandal wybuchł, gdy na zajęciach pozalekcyjnych z klasą ósmą na temat recytacji Aleksiej Nikitin wyrecytował z pamięci i skomentował wiersz Jesienina, używając czteroliterowego określenia tylnej części ciała. Wielu słuchaczom deklamacja się spodobała, jednak nie wszystkim - ktoś z uczniów nagrał wystąpienie na smartfon i pokazał władzom szkoły. One zaś uznały, że "Spowiedź chuligana" wypadła zbyt chuligańsko.

Reklama

Wideo nie zostało upublicznione, jednak z wypowiedzi dyrektorki Jeleny Łagutinej wynika, że prócz spornych słów pedagog zbytnio wczuł się w rolę wskazując wymienioną w wierszu część ciała. Po rozmowie z władzami szkoły Nikitin złożył podanie o zwolnienie. Incydentem zainteresowały się media i komitet oświaty we władzach Petersburga zapowiedział, że przyjrzy się sprawie.

Zdania wśród komentatorów są podzielone: jedni wskazują, że dobór wiersza należało przemyśleć, tym bardziej że Nikitin jest nauczycielem historii, nie literatury i jedynie prowadził zajęcia na swobodny temat. Inni nauczyciele komentujący incydent w mediach uważają, że nie należy stosować cenzury, zwłaszcza w wypadku klasyków.

- Mam w tej sprawie więcej pytań niż odpowiedzi - powiedziała dziennikowi "Rossijskaja Gazieta" nauczycielka z Wołgogradu Łarisa Araczaszwili, zdobywczyni tytułu Nauczyciel Roku. Jej zdaniem słowa, które padły, były jako takie nie na miejscu podczas lekcji, ale to nie powinno być powodem do zwolnienia.

Jak przyznaje Araczaszwili, "każde słowo" nauczyciela może dziś znaleźć się w internecie, bo dzieci mogą na lekcji w dowolnym momencie wyjąć telefon. - Moi uczniowie, gdyby bardzo chcieli, mogą i na mnie zebrać dość spory "kompromat". Najwyraźniej uczniowie weszli z pedagogiem w konflikt na lekcjach lub poza nimi - przypuszcza rozmówczyni dziennika.

W Rosji w ostatnim roku głośna była sprawa nauczycielki języka rosyjskiego z Barnaułu w Kraju Ałtajskim, którą zwolniono z pracy za to, że w mediach społecznościowych opublikowała swoje zdjęcie w kostiumie pływackim. Zdjęcie nie spodobało się rodzicom i władzom szkoły, choć nauczycielka, pasjonująca się "morsowaniem", dokumentowała jedynie w ten sposób swoje sukcesy.