Wspólnie z agencją badawczą PBS zapytaliśmy Polaków (zarówno bezdzietnych, jak i posiadających potomstwo) o to, jak należy rozwiązać kwestię podręczników szkolnych. Z odpowiedzi wynika jednoznacznie, że system się nie sprawdza – zachowania go w obecnym kształcie chce tylko 4 proc. z nas. Reszta postuluje reformę. Ale – co zaskakujące – wcale nie oczekują, aby polegała ona na tym, że podręcznik do danego przedmiotu zostanie przygotowany i sfinansowany przez państwo, jak zapowiedział rząd. Takie rozwiązanie podoba się jedynie 27,7 proc. wszystkich ankietowanych. Więcej, bo prawie 34 proc., za najlepszy uznaje następujący system: szkoła wybiera podręcznik (spośród tych opracowanych przez komercyjnych wydawców) i kupuje go z własnych środków. Książka staje się jej własnością (a nie uczniów) i może być wykorzystywana przez kilka kolejnych roczników.
Intrygujące jest również to, że nie bardzo podoba się nam inny pomysł forsowany swego czasu przez rząd i niektórych wydawców – e-podręczniki. W szkołach chętnie widziałby je tylko co siódmy badany. Ale to prawdopodobnie dlatego, że jego wprowadzenie wiązałoby się z koniecznością zakupu sprzętu przystosowanego do obsługi elektronicznych książek.
– Najbardziej zaskakuje to, że tak wielu Polaków ma własne zdanie na ten temat. To ewidentnie sygnał, że sytuacja, w której rodzice są zmuszeni wydawać po kilkaset złotych na komplet książek do jednej klasy, przestała być tolerowana i potrzebne są zmiany – komentuje Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.