O propozycji zmiany przepisów poinformował PAP we wtorek rzecznik prasowy MEN Grzegorz Żurawski.

"Informacje przychodzące od rodziców i samorządów pokazują, że większość szkół podstawowych w Polsce jest już przygotowanych na przyjęcie sześciolatków. Są jednak szkoły niegotowe na tę cywilizacyjną zmianę. Aby umożliwić wszystkim samorządom dobre przygotowanie, należy o rok wydłużyć okres, w którym to rodzice podejmują decyzję o rozpoczęciu edukacji szkolnej dzieci sześcioletnich" - napisał Żurawski w komunikacie.

Reklama

Zaznaczył, że - zgodnie z propozycją resortu edukacji - dzieci 6-letnie, które na podstawie decyzji rodziców nie pójdą we wrześniu 2012 r. do szkoły, tak jak obecnie będą mogły kontynuować edukację przedszkolną.

Projektowana zmiana przepisów nie zmieni nic w sytuacji dzieci 5-letnich. Wszystkie pięciolatki w przyszłym roku, tak jak i w tym, obowiązkowo będą musiały pójść do przedszkola.

Przesunięcie o rok wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków wymaga nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Obecne obowiązują przepisy zgodnie, z którymi od 1 września 2012 r. wszystkie sześciolatki mają rozpocząć naukę w szkole. Do tego jednak czasu o tym, czy dziecko wcześniej rozpocznie naukę, czy nie, decydują rodzice.

Przesunięcie o rok wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków zapowiedział w sobotę premier Donald Tusk. Według niego pozwoli to lepiej szkołom przygotować się na przyjęcie 6-letnich dzieci.

Wcześniej - w połowie września br. - minister edukacji Katarzyna Hall poinformowała, że bierze pod uwagę możliwość zmian w przepisach dotyczących obowiązku nauki dla sześciolatków, czyli rozłożenie wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków na dwa lata. Wówczas we wrześniu 2012 do szkoły poszłyby obowiązkowo tylko te dzieci, które miałyby wówczas skończone 6 lat.

Reklama



Hall powołała się na wstępne dane, z których wynika, że w tym roku do pierwszych klas poszło 23,6 proc. uprawnionych dzieci 6-letnich (czyli takich, które wcześniej minimum przez rok chodziły do przedszkola).

W roku szkolnym 2009/2010, gdy zaczęto obniżać wiek rozpoczynania nauki, zgodnie z wolą rodziców do szkół poszło 4,3 proc. sześciolatków, zaś w roku szkolnym 2010/2011 - 12,5 proc. dzieci 6-letnich.

Od 2008 r. pomysłowi obniżenia wieku obowiązku szkolnego towarzyszy protest części rodziców, m.in. skupionych w ruchu "Ratuj Maluchy!" i działających w Stowarzyszeniu Rzecznik Praw Rodziców. Wiosną tego roku zebrali oni ponad 340 tys. podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty, której celem jest przywrócenie stanu sprzed reformy edukacji, a co za tym idzie, zniesienia obowiązku szkolnego sześciolatków i obowiązku przedszkolnego pięciolatków. Chcą oni też powrotu do tzw. starej podstawy programowej nauczania i wychowania przedszkolnego. Pierwsze czytanie projektu odbyło się na ostatnim posiedzeniu Sejmu w połowie września.

W sobotę przed kancelarią premiera pikietowała grupa kilkudziesięciu rodziców z małymi dziećmi, związanych z "Ratuj Maluchy!" i Stowarzyszeniem Rzecznik Praw Rodziców. Ich zdaniem przesunięcie o rok wprowadzenia obowiązku szkolnego dla dzieci 6-letnich nic nie zmieni, bo z powodu kryzysu gospodarczego samorządów nie stać i nie będzie stać na inwestycje w oświatę dla najmłodszych.