MIRA SUCHODOLSKA, KLARA KLINGER: Rektorzy przegłosowali własną strategię rozwoju szkolnictwa wyższego. Nie chcą tej przygotowanej przez panią. I jest kłopot.
BARBARA KUDRYCKA*: Nie jestem autorem żadnej z tych strategii. Kiedy objęłam urząd ministra, zdziwiło mnie, że od 1989 roku polskie szkolnictwo wyższe nie doczekało się długofalowej strategii działania. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ogłosiło więc przetarg, który wygrało konsorcjum firmy Ernst & Young i Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Na wieść o tym środowisko rektorów podjęło się prac nad własną strategią. I tak jedną decyzją uzyskałam aż dwa projekty strategii. Cieszy mnie, iż rektorzy zgodzili się z diagnozą i koniecznością podejmowania zmian.
Pani akceptuje to, co zawiera strategia rektorów?
Wiele elementów strategii środowiskowej jest zbieżnych z tymi, które przewiduje strategia ekspercka. Część z nich jest zawarta w nowelizacji ustawy. To konkurencja uczelni między sobą oparta na jakości badań i kształcenia, a nie liczbie studentów. To także ściślejsze powiązanie uczelni z otoczeniem społeczno-gospodarczym, poprawa relacji student – uczelnia, a także nowy sposób definiowania programów studiów poprzez efekty kształcenia – zgodnie z deklaracją bolońską.
Na pewno najbardziej podoba się pani pomysł rektorów, aby ministerstwo zrzekło się kontroli nad finansowaniem wyższego szkolnictwa i scedowało to zadanie na niezależną instytucję?
Przekazanie ogromnych kompetencji w zakresie dystrybucji środków dwóm niezależnym agencjom płatniczym dowodzi tego, że idea decentralizacji jest mi ogromnie bliska. W przypadku szkolnictwa wyższego również zależy mi na tym, aby wprowadzić jak najwięcej mechanizmów otwartej konkurencji, także w zdobywaniu środków. Zaproponowana przez autorów strategii rektorskiej koncepcja finansowania uczelni przez powołaną do tego celu instytucję może być dobrym krokiem, ale nie znamy jeszcze konkretnych zasad działania takiej instytucji. Może powstać obawa, że brak jednoznacznych, obiektywnych kryteriów wprowadzi zbyt duże pole do uznaniowości. Finansowanie powinno być oparte na transparentnych zasadach.
Studenci nie będą płacić za studia?
Nie planujemy wprowadzenia współodpłatności za studia, jaką proponują rektorzy w swojej strategii. Chcę, by studia stacjonarne na uczelniach publicznych jako realizacja ważnego celu publicznego pozostawały bezpłatne. Młodzi, utalentowani ludzie są największym dobrem narodowym. Finansowanie ich studiów to jest inwestycja państwa w przyszłość.
czytaj dalej >>>
Niedawno kolega ze środowiska naukowego powiedział o starszej kadrze i reformie: ci ludzie walczą o swoje być albo nie być i zrobią wszystko, aby nic się nie zmieniło.
Pierwszy etap reform, po dwóch latach szerokiej debaty, jest już gotowy. Stwarza on szanse tym, którzy chcą zmian. Obserwuję, że wiele uczelni, nie czekając na zmiany legislacyjne, dokonuje autotransformacji, wprowadzając nowoczesne modele zarządzania i ewaluacji jakości. Wszystko więc w rękach ambitnych i otwartych uczelni oraz naukowców.
Czy jest pani zadowolona z kierunków, w jakich zmierzają obie strategie?
Oba projekty zbyt mocno koncentrują się na zmianach instytucjonalnych, a w sposób niewystarczający uwzględniają uwarunkowania społeczno-polityczne. Są zbyt mało ambitne. Polska dorówna wyzwaniom współczesnej cywilizacji tylko wówczas, gdy rozwijać będzie kreatywność i innowacyjność społeczeństwa. Mamy ku temu potencjał, musimy jednak w system nauki i szkolnictwa wyższego wmontować mechanizmy do jego uwolnienia. Już teraz z pomocą idą nam ogromne środki strukturalne przeznaczane na najnowocześniejsze laboratoria, badania naukowe i programy dydaktyczne. Do chwili obecnej podpisaliśmy umowy na takie projekty na ponad 12 mld zł. W 2007 roku było to zaledwie 220 mln zł.
Z badań wynika, że ponad 60 proc. kadry naukowej nie widzi szans na zbudowanie w Polsce gospodarki opartej na wiedzy.
Przeraża mnie ten pesymizm, świadczy o niskiej samoocenie części środowiska naukowego. Polska nauka i młodzież mają ogromny potencjał, który coraz częściej ujawnia się w międzynarodowych konkursach naukowych. Włączanie do wspólnych projektów badawczych polskich naukowców pracujących za granicą jest jednym ze sposobów poprawy jakości uczelni. Także budowanie pomostów łączących naukę i gospodarkę, również w procesie dydaktycznym. Jeżeli mamy świetnego informatyka pracującego w światowym koncernie, to z pewnością warto, aby swoją wiedzą i doświadczeniem podzielił się ze studentami. Odpowiednie przepisy w tym zakresie wprowadziliśmy w nowelizacji ustawy.
Uczelnie się na to zgodzą?
Myślę, że wszyscy coraz lepiej rozumieją, że żyjemy w okresie rewolucji technologicznej. Że świat będzie się oddalać, jeżeli nie będziemy uczestniczyć w wypracowywaniu nowych technologii i kreowaniu przyszłej rzeczywistości. W Polsce jest wiele środowisk naukowych i uczelni, które osiągają znakomite wyniki, mierząc się z konkurencją światową. Zdarzają się też, niestety, takie, w których wykłady prowadzone są na podstawie przestarzałych podręczników.
Nadzieją jest dopiero kolejne pokolenie?
Chciałabym przeprowadzić środowisko naukowe przez reformy w taki sposób, aby czerpiąc z dorobku doświadczonej kadry, tworzyć szanse rozwoju naukowego młodym naukowcom. Zależy mi na uruchomieniu rzeczywistej konkurencji i zmianie panującego na wyższych uczelniach systemu na bardziej otwarty, projakościowy i prorozwojowy, w którym nie wiek się liczy, ale rzeczywisty dorobek i odważne naukowe wyzwania badawcze.