Średnio 59 proc. punktów z języka polskiego i 46 z matematyki dostawali uczniowie na tegorocznym egzaminie ósmoklasisty. Z powodu pandemii koronawirusa przełożono go z kwietnia na czerwiec.
W piątek Centralna Komisja Egzaminacyjna opublikowała wyniki testu, umożliwiając rozpoczęcie procesu rekrutacji. Absolwenci podstawówek za dwa tygodnie dowiedzą się, czy dostali się do wymarzonej szkoły. Cała rekrutacja ma zakończyć się 25 sierpnia.
Egzamin składał się z trzech części – języka polskiego, matematyki i wybranego języka nowożytnego (większość uczniów rozwiązywała zadania z języka angielskiego).
Tegoroczni ósmoklasiści są drugim rocznikiem, który rozwiązywał ten test. Formułę egzaminu zmieniono po przeprowadzonej przez minister Annę Zalewską likwidacji gimnazjów. Egzaminatorzy przekonują, że choć test dla gimnazjalistów był bardziej skomplikowany w formie (uczeń musiał też wykazać się znajomością zagadnień z historii, wiedzy o społeczeństwie i nauk przyrodniczych), to zadania dla ósmoklasistów są bardziej wymagające. Jak wyliczył dr Marcin Smolik, dyrektor CKE, na języku polskim aż 70 proc. punktów do zdobycia było z zadań otwartych, na matematyce – 50 proc., a na angielskim 40 proc.
Reklama
Jeśli chodzi o wyniki, w ubiegłym roku były one nieznacznie wyższe z języka polskiego – uczniowie uzyskiwali średnio 63 proc. możliwych do zdobycia punktów. Z matematyki natomiast zdobyli średnio jeden punkt procentowy mniej (45 proc.). – Za nami wszystkimi, za uczniami, za nauczycielami, rodzicami, dyrektorami szkół, Centralną Komisją Egzaminacyjną i okręgowymi komisjami bardzo trudny czas, czas pandemii. Szkoły pracowały w systemie zdalnym. Ten system nie odbił się na wynikach egzaminów – zapewniała w czasie prezentacji wyników Marzena Machałek, sekretarz stanu w MEN. Trudno jednak powiedzieć, na jakiej podstawie stawiała takie tezy, bo wyników egzaminów zewnętrznych nie da się w Polsce prosto porównać. Testy z kolejnych lat mogą mieć różny poziom trudności i aby ocenić, czy uczniowie z roku na rok wiedzą mniej, czy więcej, należy przeprowadzić zrównanie wyników, do którego używa się specjalistycznych narzędzi statystycznych. Tego jednak CKE rutynowo nie robi.
Na razie można więc porównywać jedynie wyniki między konkretnymi uczniami, szkołami czy województwami. Średnie wyniki zarówno w zakresie języka polskiego, jak i matematyki osiągnęli uczniowie w województwach: mazowieckim, małopolskim, lubelskim i podkarpackim. Najsłabiej było w woj. warmińsko-mazurskim.
Wyniki testu są podstawą rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. Tylko do jutra uczniowie mają czas, by uzupełnić złożone wcześniej wnioski o przyjęcie do wybranej placówki o zaświadczenia o wynikach testu. Można to zrobić przez internet. Szkoły będą miały tydzień na to, by ułożyć listy przyjętych, opublikują je 12 sierpnia. Do 18 sierpnia natomiast kandydaci będą musieli złożyć w szkołach, do których się dostali, oryginały szkolnego świadectwa i zaświadczenia o wynikach testu. Jeszcze jeden termin mają do zapamiętania kandydaci do szkół branżowych i techników – do 13 sierpnia muszą przedstawić w szkole zaświadczenie lekarskie zawierające orzeczenie o braku przeciwskazań zdrowotnych do podjęcia praktycznej nauki zawodu.
Choć uczniów do szkół trzeba przyjąć, nadal jednak nie wiadomo, czy od września zasiądą oni w ławkach, czy przed monitorami domowych komputerów. W sprawie powrotu dzieci do szkół panuje chaos informacyjny. Jeszcze z końcem czerwca premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że rok szkolny zacznie się bez zmian. Od tego czasu politycy z różnych resortów wycofywali się jednak z tej deklaracji.
20 lipca minister edukacji Dariusz Piontkowski przekonywał, że dzieci owszem, wrócą, ale dyrektorzy będą decydować o tym, czy szkoły nie zamknąć, jeśli pojawią się ku temu uzasadnione okoliczności. Tydzień później wiceminister zdrowia Waldemar Kraska mówił na antenie radiowej Trójki: „Chciałbym, żeby szkoły wróciły do normalnej pracy, ale zobaczymy, czy to będzie możliwe” i dodawał, że dopiero w drugiej połowie sierpnia rząd poinformuje, czy i w jakiej formie uczniowie będą wracać do szkół w nowym roku szkolnym.
W ubiegły piątek na antenie Polsat News minister zdrowia Łukasz Szumowski zapewniał natomiast, że wszyscy uczniowie rozpoczną rok szkolny, a placówki nie będą punktowo zamykane, a jedynie dyrektorzy będą mogli wprowadzać elastyczne formy nauczania. Główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas podkreślał natomiast tego samego dnia w TVN24, że w związku epidemią sytuacja będzie dynamiczna, a więc i w kwestii powrotu do szkół wiele może się wydarzyć, a konkretne wytyczne dla szkół mają być gotowe po 15 sierpnia.
O szybkie i konkretne decyzje apeluje do Ministerstwa Edukacji Narodowej Związek Nauczycielstwa Polskiego. Związkowcy wystosowali też do resortu list, w którym proszą, by MEN zaczęło przygotowania na wypadek konieczności kontynuowania zdalnej pracy szkół. Na razie jednak bez odpowiedzi.