Nauczyciel pisze do minister Zalewskiej: Zarabiamy gorzej niż pracownicy Biedronki
|
Aktualizacja:
"Jak to możliwe, że nauczyciele Rzeczypospolitej zdegradowani zostali i
są degradowani nadal do poziomu najgorzej uposażonych płacowo obywateli
naszego kraju" - "Gazeta Wrocławska" cytuje list Andrzeja Kupczaka, działacza ZNP, skierowany do minister edukacji narodowej.
W końcu jest gospodarczy sukces rządu PiS czy nie?
Jak jest to wypadłoby ten sukces podzielić z tymi co wykonują ciężką pracę edukacyjną za tych co dostali 500+ na spłodzenie potomstwa.
Tym bardziej, że "przez 8 długich lat" była ruina, imposybilizm i klęska narodowa.
Nauczyciele tak uczą źe trzeba dzieciom wykupywać dodatkowe lekcje i to wysoko płatne. Sami niestety olewaja czy nasze dzieci wyniosą coś dla siebie z ich wiedzy. Niestety brak jest nauczycieli MĄDRYCH.
Chcemy dla swoich dzieci świetnie wykształconych, empatycznych nauczycieli z charyzmą, którzy potrafią przekazać wiedzę. Nauczycieli kreatywnych, którzy ciągle się dokształcają, będę jednocześnie mentorami, pedagogami, psychologami, animatorami kultury i ciepłymi, życzliwymi ludźmi. Nauczyciel powinien dużo podróżować, bo to pogłębia jego wiedzę o świecie, chodzić do teatrów, muzeów, na różne wykłady i szkolenia. Powinien, stojąc przed uczniami być żywym dowodem, że warto się uczuć, warto zdobywać wykształcenie, powinien być człowiekiem sukcesu. Jak być człowiekiem sukcesu za 2000 tysiące na rękę? Za co podróżować, za co kupować książki? Jaka jest motywacja, by się szkolić, by dawać z siebie wszystko? Ministra Zalewska dostała premię prawie 70000 tysięcy, nauczyciel, po roku wytężonej pracy może liczyć na nagrodę w wysokości 600 zł. Czy absolwenci świetnych uczelni, znający języki, z bogatą osobowością będę chcieli uczyć dzieci za 2000 skoro mogą dostać trzy razy tyle w innej instytucji? Kto zostaje do pracy w szkole? Tacy, którym jest wszystko jedno, którzy nie mają innej możliwości. To skutkuje niezadowoleniem rodziców i uczniów. Tylko niech się rodzice nie dziwią...
Nie jest winą nauczyciela, że w jednej klasie szkoły państwowej są uczniowie,którzy są super zdolni i są też tacy,którzy nie mają głowy do nauki,a program jest dostosowany do średniego ucznia. Super zdolni i super słabi nudzą się na lekcji,bo dla jednego jest za łatwe, a dla drugiego za trudne. Powinien być tak,jak w Anglii podział na poziomy A,B,C i jednocześnie możliwość awansów i spadków z poszczególnych poziomów. Program byłby dostosowany do możliwości intelektualnych ucznia. Nie byłoby pozostawia w tej samej klasie. Jest takie powiedzenie, że można doprowadzić konia do wodopoju,lecz nie jesteśmy w stanie zmusić go do picia.
Kiedyś nauczyciel wiedział, że musi nauczyć, bo korepetycje to była rzadkość. Teraz wychodzi z założenia, że ci którym zależy na nauce dokształcą się na korepetycjach, albo rodzice będą siedzieli godzinami nad lekcjami. W klasie mojego syna chyba większość rodziców uczy dzieci w domu. Wiadomo, że dzieci są inne, ale kiedyś tego nie było. Szkoła była do nauki.
Po pierwsze kategorycznie zabronić nauczycielom angażowania się w politykę i wybory. nauczyciel ma być bezstronny.
Po drugie jak nie odpowiada płaca to zmienić pracę np. na taką w biedronce.
Po trzecie i tak zarabiają za dużo w odniesieniu do tego co robią. Wystarczy spojrzeć że młodzi z roku na rok sa coraz głupsi.
Poza tym obok górników i lekarzy to najbardziej roszczeniowa grupa zawodowa
Kiedyś bycie nauczycielem wiązało się z szacunkiem i godną wypłatą. Teraz rodzice nie uczą dzieci szacunku, a pieniędzy z tego nie ma. Już zaczynają wyjeżdżać do pracy na zachód. Tobie chyba nie przeszkadza, że dzieci będą głupie?
..prawdziwy płacz to się zacznie jak się okaże ze wszyscy dostaną po 1000 zł emerytury....idą wybory zamiast lamentować idzcie do urn....emeryci dawnych służb i ich rodziny już wiedzą co mają robić...jak tego nie zrobicie to też będziecie mieli po 854 netto.
Porównanie absolutnie bezczelne. Pracownicy biedronki nie są głupsi, niż nauczyciele. Więcej - najwyraźniej są mądrzejsi, skoro nie zostali nauczycielami na państwowych warunkach, tylko wybrali inną drogę - bardziej opłacalną. Zawsze można iść do prywatnego pracodawcy - są też przecież i takie szkoły, można być korepetytorem itd. Po medycynie czy pielęgniarstwie można pracować w państwowym szpitalu albo prywatnym, tudzież działać na własną rękę. Po ekonomii można pracować w urzędzie, albo w banku. Po chemii czy biologii można pracować w sanepidzie, albo w prywatnym przedsiębiorstwie. Nie mówię, że nauczyciel zarabia tyle ile powinien, bo się nie znam. Ale nie on jeden - wiele jest zawodów "niedofinansowanych" na stanowiskach państwowych i niech walczą - ich prawo. Tylko chodzi mi właśnie o to, że jest wybór - można szukać pracy w firmach prywatnych. Co się komu opłaca....
Niedawno przejęliśmy taką panią nauczycielkę nauczania początkowego, przez 2 miesiące nie była w stanie ogarnąć kasy. Do dzisiaj nie potrafi. Podsumowując, do Biedronki nie zapraszamy nauczycieli na etaty. Utrudniacie nam pracę, macie 2 lewe ręce, na niczym się dobrze nie znacie, macie wygórowane mniemanie o sobie, jesteście niesympatyczni i aroganccy.
W Biedronce niema 3 miesięcznego płatnego urlopu i 20 godzinnego dnia pracy + rocznego urlopu na podratowanie zdrowia.
Jakoś nie słyszałem, żeby brakowało nauczycieli.
Jak się komuś nie podoba to zapraszam na kasę.
Nauczycieli brakuje , szczególnie języków obcych. Skąd 3 miesiące wolnego? Miesiąc w wakacje i 2 tygodnie ferii. Nauczyciel, który przykłada się do pracy rano pracuje w szkole a po zajęciach kilka godzin przygotowuje następne lekcje aby zainteresować uczniów. Sam miałem być nauczycielem ale zrezygnowałem bo muszę zarabiać...
Ilu z twoich współpracowników jest w stanie wykonywać pracę nauczyciela? Bo akurat każdy nauczyciel waszą potrafi. To chyba wystarczający powód, żeby były różnice w zarobkach.
Aby go zobaczyć przejdź do strony z najnowszymi komentarzami.
- 1
- 2
- 3
następna