"Gazeta Wyborcza" opisuje, co działo się na popularnym serwisie społecznościowym w czasie obowiązkowej matury pisemnej z matematyki. Na jednej ze stron, gromadzących tegorocznych maturzystów, w czasie trwania egzaminu zaroiło się od dziwnych wpisów. "Stały się lapidarne, pełno literówek. Czytam zdumiona: 'Wysokość rombu o boku 6 i kącie nachylenia 60 stopni jest równa?'. Dwa wpisy wyżej odpowiedź: '3* pierwiastek z 3'. Inny wpis: 'Wyrażenie logx (2x-1) jest określone dla wszystkich liczb x spełniających ten warunek'. I rozpaczliwa prośba: 'Pomocy!'" - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Podobna sytuacja miała mieć miejsce także w czasie egzaminu z polskiego.

Reklama

>>> Ściąganie jak spóźnienie - oznacza maturę za rok

Co ciekawe, maturzyści proszący o pomoc na Facebooku wpisywali się ze swoich publicznych profili, z nazwiskiem i zdjęciem. Zaraz po egzaminie wszystkie wpisy zniknęły. "Gazecie" udało się znaleźć jedno podziękowanie dla "tajemniczej dziewczyny", która pomogła zdającemu przy zadaniu o rombach.

Jeśli nauczyciel przyłapie zdającego na ściąganiu, nie ma litości ani możliwości poprawki. Kolejny raz do matury można podejść dopiero za rok. Inaczej jest, jeśli egzaminu się zwyczajnie nie zda. Gdy będzie to jedyny oblany przedmiot, można go poprawiać jeszcze w sierpniu.

Reklama

>>> Matura do poprawki Wszystko, co musisz wiedzieć o terminie sierpniowym