MEN szykuje zmiany w egzaminie maturalnym. Choć pierwsze miały wejść dopiero w 2017 roku, niespodzianka będzie już w czasie najbliższej sesji. - W przypadku matury chcemy rozwiązać problem weryfikacji wyniku egzaminu. Maturzysta miał do tej pory prawo odwołać się do okręgowej komisji egzaminacyjnej i przy wglądzie do pracy sporządzić notatki - mówił podczas podsumowania 100 dni w MEN, wiceminister Maciej Kopeć. - Jeszcze w tym roku będzie można fotografować prace - zapowiedział.

Reklama

Ustawa, która na to pozwala ma być gotowa w marcu. To duża zmiana dla tych maturzystów, którzy nie zgadzają się z oceną ze swojego testu. Do tej pory mogli poprosić w OKE o wgląd. Komisja udostępniała im test oraz kryteria oceny, uczniowie nie mogli go jednak ani kserować, ani fotografować. Polegali wyłącznie na swoich notatkach. Jeśli zapowiadane przez wiceministra zmiany wejdą w życie, maturzyści będą mogli skopiować swój arkusz i np. pokazać go ekspertowi w danej dziedzinie lub po prostu zastanowić się nad testem w domu.

Jeśli maturzysta uważa wynik za niesprawiedliwy, może poprosić o ponowne sprawdzenie pracy. A jeśli i to nie pomoże - poskarżyć się do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Do tej pory decyzja komisji egzaminacyjnej była ostateczna - nie przysługiwało od niej odwołanie na drodze administracyjnej.

Reklama

Teraz resort planuje rozwiązania, które pozwolą uczniom dochodzić swoich praw. - Od przyszłego roku będzie można odwołać się, poza dyrektorem CKE, także do kolegium arbitrażu. Powstanie lista osób, które będą takie odwołania rozpatrywała - zapowiada wiceminister Kopeć. Odwołania do niezależnego od instytucji zespołu ekspertów mają być możliwe już od 2017 roku.

W 2015 roku maturę zdawało 276 tys. osób. Komisje egzaminacyjne otrzymały 13 tys. próśb o wglądy wpłynęło do okręgowych komisji egzaminacyjnych, a po ponownym sprawdzeniu wymieniono 1006 świadectw. Najczęściej maturzyści mają zastrzeżenia do ocen z biologii i chemii – przedmiotów, które pozwalają zdać na medycynę.

Reklama

Sprawa odwołania od wyniku matury stała się głośna po tym, jak sprawę w tej sprawie wniosła do sądu Kinga Jasiewicz, maturzystka z Zakopanego. Punktów zabrakło jej właśnie, by dostać się na stacjonarną medycynę. Za studia musi więc płacić wysokie czesne. Ponieważ jednak nie mogła zaskarżyć samej oceny egzaminatora, złożyła pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych. W listopadzie do kwestii matur odniósł się Trybunał Konstytucyjny. Sędziowie orzekli, że wynik matury jest oceną merytoryczną i nie podlega zaskarżeniu przed sądem administracyjnym.