Najgorsze w tym rozwojowym szaleństwie jest to, że praktycznie nie ma szans, aby się z niego wyłamać. Nawet jeśli zakładamy, że nasza Zosia będzie się cieszyła beztroskim dzieciństwem tak długo, jak to możliwe, to i tak w końcu musimy ulec wpływowi mamy Jasia, która jest naszą dobrą koleżanką i która w naszych oczach świetnie dba o swojego syna, bo wozi go z zajęć na zajęcia – tu język obcy, tam judo, a jeszcze gdzie indziej podstawy programowania… I nieważne, że Jaś nie umie dobrze biegać – jego mama jest przekonana, że wszystkie działania pozytywnie wpłyną na rozwój chłopca. Możemy się z tego śmiać, ale kto z nas nie zastanawiał się w nocy, czy jeśli pozwoli dziecku na trochę nudy i zwykłe podwórkowe zabawy, nie odbierze mu szansy na rozwijanie potencjału, na osiągnięcie sukcesu w dorosłości? Kto nie myślał nad tym, czy pragnienie, by nie ulegać presji otoczenia, nie jest tak naprawdę zaniedbaniem potrzeb syna czy córki? Niełatwo być rodzicem…

Reklama

Na szczęście w poszukiwaniu złotego środka, czyli zajęć, które z jednej strony będą rozwijające, a z drugiej pozwolą dziecku na zabawę i szaleństwa, udało nam się trafić na kursy Disney English. „Eureka!”, pomyśleliśmy, kiedy zobaczyliśmy postacie znane nam z dzieciństwa (ach, te sobotnie bloki filmowe, te niedzielne wieczorynki!), „Pluto, Miki i Minnie nie mogą kojarzyć się z nudną nauką, to musi być dobra zabawa”. I nawet nie podejrzewaliśmy, że ta zabawa wciągnie nie tylko dzieci, lecz także nas, rodziców!

Standardem w szkołach oferujących kursy językowe dla dzieci są lekcje pokazowe, dlatego chętnie skorzystaliśmy z takiej możliwości w Profi-Lingua i Empik School. Gdy tylko weszliśmy, przywitała nas uśmiechnięta lektorka, która pokazała nam salę. Oniemieliśmy… W jasnym pomieszczeniu, przeznaczonym tylko do zajęć w świecie Disneya, poczuliśmy się jak w świecie kreskówek! Nie wiem, czy bardziej zachwyceni w tym momencie byli rodzice, czy dzieci – w każdym razie nikt nie miał ochoty stamtąd wychodzić.

Pierwszym zaskoczeniem podczas lekcji była tablica multimedialna, która okazała się integralną częścią sali – zamontowano ją na takim poziomie, że nawet najmniejszy uczestnik mógł jej dotknąć i „wyczarować” Marie, jedną z kocich bohaterek kreskówki Aryskotraci. W czasie zajęć dzieci tańczyły do różnych piosenek i wyśpiewywały poznane słówka. Pojawiły się również gry i zabawy ruchowe – maluchy były oczarowane pluszowymi kotkami, które pomagały im w nauce liczenia, a skakanie po śladach kocich łapek okazało się idealnym sposobem na nauczenie rozbrykanej grupy liczebników w języku angielskim. Lekcja zakończyła się kocim disco, które porwało małych uczniów tak, że nie chcieli opuścić sali i wracać do domu.

Po lekcji pokazowej, która naprawdę nas zachwyciła, zapisaliśmy dziecko na kurs i rozpoczęliśmy wspólną przygodę w świecie Disneya. Profesjonalni lektorzy opiekują się bowiem zarówno dziećmi, jak i rodzicami – wprowadzają dorosłych w każdy element metody nauczania, co sprawiło, że edukacja naszej latorośli zajęła zaskakująco ważne miejsce wśród naszych rodzinnych rytuałów.

Przede wszystkim dokładnie wyjaśniono nam samą metodę Disney English, która łączy w sobie podejście komunikacyjne i storytelling, czyli opowiadanie historii – w skrócie chodzi o to, żeby każde dziecko czuło się bohaterem historii. Maluchy uwielbiają opowieści, w których mogą odgrywać główną rolę, więc takie podejście wzmacnia ich zaangażowanie i entuzjazm.

Prowadzący ma za zadanie wspierać dziecko w nauce, doceniać jego postępy i budować z nim pozytywne relacje, by od samego początku miało skojarzenia z angielskim jako dobrą zabawą. To sprawia, że z każdej lekcji nasz maluch wybiega niczym z parku rozrywki – z radosnymi okrzykami. Lektorka na bieżąco przekazuje nam informacje o tym, czego dziecko się danego dnia nauczyło (to bardzo cenne, wiadomo bowiem, że uzyskanie od kilkulatka konkretnej odpowiedzi na pytanie: „jak było na angielskim?” albo „czego się nauczyłeś?”, graniczy z cudem). Wyposażeni w tę wiedzę wracamy do domu i powtarzamy omówiony materiał. Ale nie sami, bo również w tym zadaniu Disney English okazuje się bardzo pomocny – jako wsparcie dorosłych podczas zabaw z dzieckiem mających na celu przypomnienie i utrwalenie wiadomości stworzono podręcznik Review Book.

Reklama

Review Book przedstawia słówka, których maluch nauczył się na konkretnych zajęciach, podsuwa pomysły na gry i zabawy, zawiera także teksty piosenek poznanych przez dzieci w czasie lekcji. W książce znalazło się miejsce na ćwiczenie pisania (maluchy mają świetną zabawę, pisząc po śladach, a przy okazji rozwijają małą motorykę), są też polecenia utrwalające poprawną wymowę.

Oprócz Review Book uczestnik kursu dostaje również książkę – Story Book. Zawiera ona historyjki do czytania, których ponadto można wysłuchać z nagrań dostępnych online. Możliwość odtwarzania ich nie tylko na komputerze, lecz także w telefonie sprawia, że nasze podróże samochodem są teraz pełne angielskich opowiastek i piosenek.

W skład pakietu ucznia, poza dwiema książkami, kartami z obrazkami i nagraniami audio, wchodzi jeszcze paszport. Maluch nakleja w nim swoje zdjęcie i składa podpis, a lektorka po każdej lekcji umieszcza w książeczce naklejkę potwierdzającą udział w zajęciach. Za szczególną aktywność nagradza dziecko pieczątką wbitą do dokumentu. Taki dowód uznania działa niezwykle motywująco – podczas kolejnych spotkań dzieciaki robią wszystko, by zebrać jak najwięcej naklejek i pieczątek i potwierdzić, że są świetnymi uczniami.

Standardem jest ciągła współpraca na linii rodzic–lektor. Prowadząca zawsze ma chwilę przed zajęciami, więc mamy szansę powiedzieć jej, z jakim słówkiem ostatnio dziecko miało problem, jakie ćwiczenie szczególnie mu się podobało albo że cały dzień śpiewało nową piosenkę. Po zakończonej lekcji z kolei omawia nowe słówka i gry, w które warto się bawić w domu. Dzięki temu czujemy, że jesteśmy na bieżąco nie tylko z angielskim, lecz także z rozwojem malucha.

W sytuacji gdy dziecko zachoruje lub z innych powodów nie ma możliwości uczestniczenia w zajęciach, nie musimy się martwić, że będzie miało zaległości – szkoła organizuje bowiem krótkie indywidualne spotkania, na których lektor nadrabia z dzieckiem materiał oraz mówi nam, co możemy wspólnie zrobić, by nasz kilkulatek chętnie wrócił na zajęcia. To ważne, bo opuszczenie zajęć czasem zaburza poczucie bezpieczeństwa dziecka.

Warto dodać, że właśnie gwarancja bezpieczeństwa jest tym, co naprawdę ujmuje w kursach Disney English. Z jednej strony my, rodzice, mamy pewność, że nie oddajemy dzieci obcym osobom, lecz powierzamy je lektorowi, którego znamy i z którym mamy kontakt. Z drugiej strony dzieci wchodzą odważnie w ten świat, bo prowadzącemu towarzyszą świetnie im znane postacie: Myszka Miki czy Kaczor Donald. Dzieci ufają bohaterom kreskówek, dlatego chętnie się z nimi bawią, a my mamy pewność, że nasze dzieciaki są pod dobrą opieką.

Dbasz o przyszłość swojego dziecka? Kurs angielskiego Disney English to odpowiedź! Zapraszamy na bezpłatną lekcje pokazowa, zarezerwuj termin na: https://disneyenglishkursy.pl/zapisz-sie/