Pytany, czy rodzice muszą być 1 września gotowi na punktowe zamykanie szkół, Szumowski odpowiedział: Nie zamykanie, natomiast szkoły na pewno będą bardzo elastycznie podchodziły w danych regionach, do formy kształcenia. Dodał, że "to może być forma mieszana" - dane grupy wiekowe lub grupy uczniów mogą być objętych zdalnym nauczaniem, część uczniów może korzystać ze zwykłej formy.
Według ministra 1 września wszyscy uczniowie "rozpoczną naukę, natomiast dyrektorzy szkół mają narzędzia do tego, aby na podstawie rekomendacji sanepidu (…) (szkoły) miały pewną elastyczność. Na przykład w powiecie, gdzie będzie wiele zachorować, będzie można "wprowadzić formę mieszaną, żeby rozluźnić klasy".
Odnosząc się jesiennego wzrostu liczby zachorowań na grypę, który przypadnie w warunkach pandemii Szumowski przypomniał, że w MZ pracuje zespół, który ma przygotować sposób oddzielania mających podobne objawy chorych na grypę od zarażonych Covid-19. Eksperci mają przygotować rekomendacje do końca sierpnia.
Mamy sporo narzędzi – szybkie testy antygenowe dla osób objawowych; mamy zwiększoną pulę testów, są inwestycje w laboratoria. Chcemy, żeby tych testów można było robić kilkadziesiąt tysięcy dobowo – powiedział minister. Telemedycyna, porady i zlecenia zdalne - to wszystko trzeba ułożyć w taką układankę, żeby zabezpieczyć chorych – dodał.
Szumowski podkreślił, że nie wyobraża sobie powrotu do takiego lockdownu, jaki wprowadzono wiosną. Pamiętajmy, że nie tylko Covid jest chorobą. W czasie lockdownu bardzo wiele osób nie chodziło do lekarza, nie przychodziło na badania profilaktyczne, mieliśmy również spadek wpływów do NFZ – argumentował. Dodał, że "gdyby to trwało bardzo długo", odbiłoby się nie tylko na gospodarce, ale i na zdrowiu ludzi".
Według Szumowskiego możliwe są jedynie punktowe restrykcje, a nie powtórka z wiosennego zamknięcia. Nie ma takiej możliwości, bo ludzie poumieraliby na inne choroby – podkreślił. Dodał, że nieliczne przypadki zachorowań w "gigantycznych województwach" takich jak zachodniopomorskie, podlaskie, kujawsko-pomorskie wskazują, że "problem jest bardzo lokalny, bardzo ograniczony".