PAP: W związku z epidemią koronawirusa szkoły prowadzą nauczanie zdalnie. Zajęcia stacjonarne w publicznych i niepublicznych szkołach zostały zawieszone od 12 do 25 marca, później przedłużono ten okres do 10 kwietnia, następnie o kolejne dwa tygodnie – do 26 kwietnia. Dwa dni wcześniej – 24 kwietnia – rok szkolny kończą maturzyści. Będzie to wyglądać inaczej niż zwykle, oceny nauczyciele wystawią zdalnie, nie będzie tradycyjnego zakończenia roku. Jak uczniowie odbiorą świadectwa ukończenia szkoły?
Dariusz Piontkowski: W wielu szkołach, nawet gdy zajęcia odbywały się w formie tradycyjnej, nie robiono uroczystych apeli dla maturzystów. Były to raczej spotkania uczniów ze swoimi wychowawcami. Teraz trudno sobie wyobrazić takie spotkania, jest przecież zakaz zgromadzeń. Nie wyklucza to jednak odebrania świadectwa.
Skoro uczeń będzie klasyfikowany i będzie miał wystawione oceny końcowe, to nie widzę żadnej przeszkody, by wychowawca, tak jak to robił dotąd, wypisał nie tylko arkusz ocen, ale też świadectwa. Dyrektor je podpisuje, a uczniowie odbierają. Trzeba to zorganizować tak, aby nie wszyscy uczniowie odbierali je naraz. Mogą je odbierać stopniowo, w kolejnych dniach.
Jeżeli uczeń nie będzie mógł odebrać go osobiście, to dyrektor, nauczyciel w szczególnych przypadkach będzie mógł świadectwo zeskanować i w formie elektronicznej przesłać uczniowi. To ważne choćby dlatego, żeby mając wersję elektroniczną, uczeń mógł uczestniczyć w rekrutacji na uczelnie, by nie musiał osobiście, przynajmniej na tym wstępnym etapie, zawozić swoich dokumentów.
Czyli że choć rok szkolny maturzystów skończy się w przyszłym tygodniu, to uczniowie klas maturalnych będą mogli odebrać świadectwa w dogodnym terminie, za tydzień, dwa, trzy, a nawet za miesiąc?
Oczywiście, że tak. Świadectwa powinny czekać na uczniów w szkole, w sekretariacie. Dyrektor szkoły może przygotować harmonogram odbioru świadectw tak, by nie doszło do spotkania wielu uczniów w tym samym czasie, w tym samym miejscu.
Nigdy nie było tak, że świadectwa szkolne muszą być odebrane właśnie w dniu zakończenia zajęć edukacyjnych, mogły być odebrane później. Tak samo jest ze świadectwami ukończenia innych klas czy to szkoły średniej, czy podstawowej.
Rok szkolny maturzystów zakończy się 24 kwietnia. Matury zostały przesunięte. Miały się rozpocząć na początku maja. Odbędą się nie wcześniej niż w czerwcu, najprawdopodobniej w drugiej połowie. Nowy termin egzaminów zostanie podany co najmniej na trzy tygodnie przed nim. Co maturzyści mają robić w tym czasie?
Odroczenie terminu matur powoduje, że po raz pierwszy maturzyści dostali dodatkowych kilka tygodni na to, by lepiej przygotować się do egzaminów. Nie będą już mieli zajęć w szkołach i związanych z nimi obowiązków. Będą mogli powtórzyć materiał zarówno z przedmiotów, z których egzaminy są obowiązkowe, jak i z przedmiotów, które sami wybrali.
Tak jak ja pamiętam swoją pracę w szkole – a ponad 20 lat pracowałem w szkole średniej – to w tym okresie między końcem zajęć, a pierwszymi egzaminami maturalnymi, nauczyciele robili konsultacje dla swoich wychowanków z tych przedmiotów, z których ci uczniowie zdawali maturę. Nie wszyscy oczywiście z tego korzystali, ale część tak. Teraz też mamy możliwość, by to robili, by zorganizowali takie konsultacje dla swoich wychowanków zdalnie. To taki nieoczekiwany – można powiedzieć – pozytywny z punktu widzenia uczniów dodatkowy czas na przygotowanie się do matur.
Maturzyści, choć nie będą teraz mieli już normalnych zajęć, będą mogli nadal liczyć na swoich nauczycieli, konsultacje i pomoc przed egzaminami?
Oczywiście, że tak. Rozporządzenie nakłada na dyrektorów szkół ustalenie terminów konsultacji dla uczniów. Rozumiemy ten przepis tak, że także ustalenie terminów dla uczniów klas maturalnych. Wydaje mi się oczywiste, że nauczyciel danego przedmiotu, dla uczniów zainteresowanych tym przedmiotem, będzie w stanie poświęcić kilka godzin w tygodniu, by przeprowadzić konsultacje, wskazać dodatkowe materiały, które pomogą maturzystom przygotować się do egzaminu.