Zdarzenie miało miejsce w ubiegłym tygodniu w Kampusie Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Grupa polskich i chińskich studentów mijała się na schodach prowadzących do domu studenckiego. Polacy zarzucili Chińczykom, że roznoszą koronawirusa. Incydent zarejestrowały kamery monitoringu.
Na filmie widać, jak trzech młodych mężczyzn przechodzi obok studentów z Kraju Środka. Wówczas jeden z Polaków zakrył sobie usta i nos. Chwilę później pokazał w kierunku Chińczyków środkowy palec.
Sytuację opisała w mediach społecznościowych Windy Meng, która była jedną z osób zaatakowanych przez polskich studentów. Poinformowała, że po tym, jak zwróciła kolegom z Polski uwagę, że nie muszą zasłaniać twarzy, zrobili się agresywni. Obrazili ją używając wulgarnych określeń. Kobieta przyznała, że w obronie również wypowiedziała kilka mocnych słów. "Wiem, że ludzie boją się teraz koronawirusa, ale jestem załamana, gdy ktoś robi takie rzeczy" - napisała na Facebooku.
Meng od 4 lat studiuje na gdańskiej uczelni i jak podkreśla, nigdy wcześniej nie spotkała się z takimi przejawami agresji.
O incydencie powiadomiła pełnomocnika rektora ds. internalizacji AWFiS Sebastiana Osmólskiego. Sprawą zajęły się władze uczelni. "Wobec studentów, którzy znieważyli swoich chińskich kolegów zostaną wyciągnięte konsekwencje" - zapewnił rektor AWFiS prof. Waldemar Moska.
Polakom grozi wydalenie z uczelni. Decyzja o ich dalszym losie zapadnie w piątek, po spotkaniu rektora z grupą chińskich studentów.
Na razie nie możemy mówić o postępowaniu dyscyplinarnym. Dopóki rektor nie wysłucha obu stron, nie podejmie żadnej decyzji. W środę spotkał się z dwoma Polakami. Obszerne wyjaśnienia złożył student, który pokazał obraźliwy gest. Jutro rektor wysłucha, co do powiedzenia w tej sprawie mają studenci z Chin - poinformowała w czwartek rzecznik AWFiS Karolina Rogowska.
Najprawdopodobniej jedną z przyczyn konfliktu była plotka o tym, że siedmiu studentów, którzy pod koniec grudnia 2019 roku przylecieli z Wuhan do Gdańska, objęto kwarantanną. Podejrzewano ich o roznoszenie koronawirusa. Osoby te przebadano i nie stwierdzono u nich objawów infekcji. Całą grupę objęto nadzorem epidemiologicznym.
Atak na chińskich studentów może być też pokłosiem napiętej sytuacji na uczelni spowodowanej ubiegłorocznymi protestami związanymi między innymi z programem "Belt and Road". Protestujący studenci i wykładowcy głosili wtedy m. in. hasła, że chińscy studenci mają lepsze pokoje w akademikach. Mówili, że czują się gorzej traktowani. Pojawiały się różne epitety. Chińczykom w niewybredny sposób sugerowano, że mają opuścić Polskę - powiedziała Karolina Rogowska.
W sprawę zaangażował się również Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który wydał w tej sprawie komunikat.
"Nasz Ośrodek złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w tej sprawie, Prokuratura Rejonowa w Gdańsku zbada czy wyzwiska którymi obrzucono studentów z Chin można uznać za znieważanie na tle narodowości i pochodzenia etnicznego" - czytamy na stronie organizacji.
Na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu im. im. Jędrzeja Śniadeckiego w Gdańsku studiuje i trenuje obecnie około 140 studentów i młodych sportowców z Chin.