Rzecznik praw obywatelskich w swoich wystąpieniach do szefa MEN zwracał uwagę na problem tzw. kumulacji roczników. W związku z wprowadzaniem reformy edukacji – wydłużeniem o dwa lata nauki w szkołach podstawowych i likwidacją gimnazjów – w tym roku o miejsca w szkołach średnich ubiega się pierwszy rocznik absolwentów 8-letniej szkoły podstawowej i ostatni rocznik gimnazjalistów.

Reklama

Bodnar podkreślał, że kumulacja roczników "będzie stanowić ogromne wyzwanie dla organów samorządu terytorialnego, nie tylko w kontekście zapewnienia wystarczającej liczby miejsc dla uczniów w szkołach średnich, ale także w związku z potrzebą ponoszenia kosztów tej reformy (pogorszenie warunków nauczania i sytuacji kadrowej w szkołach), co w efekcie przełoży się negatywnie bezpośrednio na sytuację uczniów i ich prawa".

Zdaniem RPO "obecna trudna dla wielu uczniów sytuacja nie miała swojego precedensu w latach poprzednich". Negatywne skutki reformy oświaty mogą znacząco wpłynąć na dalsze plany życiowe uczniów i rzutować na ich ocenę funkcjonowania państwa. Mogą także spowodować pogłębianie się różnic społecznych – ocenił rzecznik.

Szef MEN Dariusz Piontkowski w odpowiedzi opublikowanej przez RPO podkreślił, że rekrutacja do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych na rok szkolny 2019/2020 przebiegała sprawniej niż dotychczas. Wskazał, że w poprzednim roku szkolnym, po pierwszym etapie rekrutacji, w miastach wojewódzkich do szkół dostało się 86 proc. kandydatów, a w tym roku – 89 proc.

Reklama

Według Piontkowskiego resort zapewnił odpowiednie otoczenie legislacyjne i środki finansowe, aby przygotować system do zmiany. Samorządy powiatowe otrzymały dodatkowo 890 mln złotych subwencji oświatowej na rok 2019, w tym 51 mln na wychowanków burs i internatów. Samorządy mogły te środki wykorzystać na odpowiednie przygotowanie się do rekrutacji – napisał.

Zdaniem ministra edukacji obawy RPO opierają się głównie na wybranych informacjach prasowych, bez ich należytej weryfikacji. Na przykładzie rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych i ponadpodstawowych w Warszawie szef MEN przedstawił mechanizm "wywoływania niepokoju społecznego".

Reklama

Miasto Warszawa przez bardzo długi czas utrzymywało, że miejsc dla uczniów zabraknie oraz że nauka będzie musiała odbywać się w soboty, wywołując w ten sposób zaniepokojenie wśród uczniów i ich rodziców. Jednakże na konferencji prasowej w dniu 11 lutego br. wiceprezydent miasta st. Warszawy pani R. Kaznowska poinformowała, że jednak nie będzie potrzeby organizowania zajęć w soboty – wskazał Piontkowski.

Jak dodał, także liczba "rzekomo brakujących miejsc w szkołach średnich, w komunikatach m. st Warszawy, zmieniała się również dosyć płynnie". Początkowo miało to być ponad 7 tysięcy miejsc, potem około 3,5 tysiąca, aż ostatecznie miasto musiało przyznać, że po pierwszym etapie rekrutacji dostępnych jest ponad 6 tysięcy wolnych miejsc, w tym ponad 3,5 tys. w liceach, także tych uznawanych za elitarne – napisał szef MEN.

Zaznaczył, że podobna sytuacja dotyczyła także innych miast. Tam również, według części informacji prasowych, miało brakować miejsc. Obecnie, po zakończeniu I etapu rekrutacji, także tam nie ma problemu z dostępnością miejsc do różnych typów szkół, dla uczniów uczestniczących w rekrutacji uzupełniające – podkreślił minister edukacji.

Przypomniał, że proces rekrutacji jest wieloetapowy i jeszcze się nie zakończył. Zwrócił uwagę, że posiadanie świadectwa z wyróżnieniem "nie gwarantuje ani nigdy nie gwarantowało dostania się do szkoły pierwszego wyboru".

Dobro uczniów i polskiej szkoły jest wartością przekraczającą granice poglądów i sympatii partyjnych. Mimo tego że wiele obaw Pana Rzecznika nie znajduje potwierdzenia w faktach, wierzę, że dotychczasowe zaangażowanie w tej sprawie było motywowane wyłącznie dobrem polskiej szkoły – napisał Piontkowski.