Pierwszy Marsz Równości pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich" przeszedł ulicami tego miasta 20 lipca. Odbyło się też kilka kontrmanifestacji, a także "Piknik Rodziny" zorganizowany przez marszałka województwa podlaskiego jako alternatywa do Marszu Równości.

Reklama

Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, w tym przedstawiciele środowisk kibicowskich; policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa. Do tej pory policja zidentyfikowała blisko 140 osób w związku z przestępstwami lub wykroczeniami w związku z tymi wydarzeniami; 20 postępowań prowadzi Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe.

Kilka dni po marszu prezydent Tadeusz Truskolaski mówił o planowanych przez samorząd działaniach, które mają pomóc przeciwdziałać takim sytuacjom w przyszłości. Jeden z pomysłów, to lekcje na temat aktywności obywatelskiej, postaw szacunku dla drugiego człowieka, które miałyby być wprowadzone od września w szkołach publicznych w Białymstoku.

Mówił o takich zajęciach w ramach godzin wychowawczych. Myślę, że właśnie takie lekcje wychowania obywatelskiego, szczególnie po tym, co się wydarzyło w Białymstoku, są - jak widać - bardzo potrzebne - mówił wtedy Truskolaski. Dodał, że mimo, iż wcześniej było prowadzone działania pod hasłem "Białystok dla tolerancji", to 20 lipca miasto stało się "niechlubną stolicą nietolerancji".

Reklama

Zgłaszają się do nas rodzice uczniów (...) z obawami, że to co zapowiada prezydent Truskolaski, jest próbą wprowadzenia edukacji seksualnej i promocji ideologii gender pod płaszczykiem zajęć o "równym traktowaniu". Obawy wynikają z faktu, że polityczni sojusznicy (a zarazem dobrzy znajomi) prezydenta Truskolaskiego wprowadzają takie programy w miastach, gdzie pełnią urząd prezydenta - napisali w oświadczeniu, przekazanym mediom na piątkowej konferencji prasowej radni PiS w Radzie Miasta Białystok. Wymienili władze Warszawy, Poznania i Gdańska.

Chcielibyśmy się dowiedzieć, co konkretnie pan prezydent miał na myśli, jeżeli chodzi o te lekcje z równego traktowania - mówił szef klubu radnych PiS Henryk Dębowski.

Reklama

Dlatego w piątek radny tego ugrupowania Paweł Myszkowski skierował do prezydenta pytanie w tej sprawie. Na konferencji prasowej pytał publicznie o stowarzyszenia i fundacje, które miałyby takie zajęcia prowadzić. Prawo oświatowe jasno mówi, że jeżeli jakakolwiek organizacja pozarządowa miałyby prowadzić zajęcia w szkole, to wymaga to m.in. uzyskania zgody rady rodziców. Niezależnie od tego (...), takie zajęcia mogłyby być jedynie zajęciami nieobowiązkowymi. To dodatkowo każdy z rodziców może nie wyrazić zgody na uczestnictwo swego dziecka w takich właśnie zajęciach - dodał Myszkowski, pokazując wzór takiego oświadczenia.

W swoim piśmie do prezydenta pyta on m.in. o to, czy o takich planach powiadomiono kuratorium, z jakiego źródła będą pieniądze na sfinansowanie zajęć oraz "czy jest to przygotowanie do wprowadzenia w Białymstoku karty LGBT". Pytany przez PAP, czy w jego ocenie w szkołach w Białymstoku są potrzebne zajęcia z "równego traktowania" odpowiedział, że "wszystko zależy od tego, jaki to będzie zakres materiału, jak się to będzie odbywało co do procedury, czy rodzice zostaną uczciwie powiadomieni o tym, jaki to jest materiał, czy rada rodziców zostanie powiadomiona - czy wszystkie te procedury zostaną dokonane".

Według zapowiedzi prezydenta po Marszu Równości, miasto chce powołać też zespół ds. równego traktowania i wolności obywatelskich. Mają go tworzyć nie tylko urzędnicy, ale przede wszystkim przedstawiciele organizacji pozarządowych, społeczników miejskich, związków wyznaniowych, mieszkańców. Według informacji z magistratu, przygotowania do jego powołania trwają.