W wielu szkołach ponadpodstawowych, w tym technikach lub liceach, powstają tzw. klasy mundurowe. Do ich utworzenia wystarczy zgoda organu prowadzącego. Kandydatów kuszono tym, że po takiej szkole łatwiej dostaną się do służby zawodowej w armii lub na studia wojskowe. W praktyce jej ukończenie nie dawało zbyt dużych szans na zostanie żołnierzem zawodowym, a klasa poza nazwą nie miała zbyt wiele wspólnego z armią.
Być może zmieni się to od przyszłego roku, bo wtedy o funkcjonowaniu klas mundurowych w szkołach średnich będzie w znacznym stopniu decydowało Ministerstwo Obrony Narodowej (MON). Takie rozwiązanie zostało zawarte w ustawie z 19 lipca 2019 r. o zmianie ustawy – Prawo oświatowe oraz ustawy o finansowaniu zadań oświatowych, która teraz czeka tylko na podpis prezydenta.
Eksperci ostrzegają, że takie rozwiązanie rodzi obawy o zbyt dużą uznaniowość przy wydawaniu zezwoleń na utworzenie klasy mundurowej, a także przy tworzeniu podstaw programowych dla oddziałów o profilu klas wojskowych.
Reklama

Wsparcie od MON

Reklama
Ustawa na wniosek posłów PiS wprowadza nowy rodzaj klasy – oddział przygotowania wojskowego. Rekrutacja do nich odbędzie się już na wiosnę 2020 r., a o ich utworzeniu zdecyduje minister obrony narodowej, który w tym celu wyda decyzję administracyjną. Podstawę programową dla tych oddziałów ma przygotować resort edukacji w porozumieniu z MON.
– Działania te oceniam pozytywnie. Tego typu klas chciały nie tylko szkoły, ale też rodzice i uczniowie. Brakowało jedynie praktycznego zaangażowania resortu edukacji – mówi prof. generał Bogusław Pacek, były rektor Akademii Obrony Narodowej.
I zastrzega: – Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, bo może się okazać, że pod płaszczykiem nauczania postaw patriotycznych będzie jakaś indoktrynacja polityczna.
Z takimi zarzutami nie zgadzają się współautorzy zmian.
– Opozycja mówiła, że wojska obrony terytorialnej są jednostkami Antoniego Macierewicza, a teraz, gdy świetnie sprawdzili się podczas nawałnic i wichur, nikt już nie krytykuje tej formacji. Podobnie jest z klasami wojskowymi. Skoro MON ma je wspierać niematerialnie, to dlaczego nie ma mieć wpływu na program nauczania i warunki, na jakie muszą być do ich utworzenia przygotowani? – pyta Michał Jach, poseł PiS i przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Tłumaczy, że do tej pory klasy wojskowe działały na zasadzie eksperymentu, a teraz zostanie to prawnie sformalizowane.
– Mamy przecież podstawę programową np. dla klasy o profilu matematyczno-fizycznym. Na podobnej zasadzie będzie ona opracowana dla oddziałów o profilu wojskowym – dodaje.
Obecnie w MON trwa pilotaż, podczas którego certyfikowano klasy wojskowe, które spełniały określone przez resort warunki. Jego zakończenie planowane jest na koniec sierpnia. Na podstawie wniosków miały być zaproponowane określone zmiany w prawie.

Nie wszyscy z przywilejami

Czesław Mroczek, poseł PO i były wiceminister obrony narodowej, krytykuje nowe przepisy.
– Zmiany dotyczą tylko oddziałów wojskowych. Tymczasem uczniowie szkół średnich w klasach o profilu policyjnym, straży granicznej, państwowej straży pożarnej, a nawet klasy służby więziennej będą funkcjonować na dotychczasowych zasadach, czyli bez zaangażowania resortów, którym te służby podlegają – zwraca uwagę.
Informuje, że uczniów w takich klasach jest obecnie około 50 tys. – Bez kompleksowych zmian i bez zaangażowania MSWiA oraz resortu sprawiedliwości nie będą oni mogli liczyć na dodatkowe wsparcie, choćby finansowe – przekonuje Mroczek.

Samorządy dołożą

Opozycja zarzuca posłom PiS, że nie uzgodnili tych zmian z Komisją Wspólną Rządu i Samorządu, a to właśnie organy prowadzące muszą zapewniać niezbędne warunki do utworzenia takich klas w podległych im szkołach. Resort edukacji narodowej zobowiązał się jednak ulżyć tym samorządom, które zdecydują się na prowadzenie klas mundurowych w podległych im szkołach średnich. Do projektu rozporządzenia MEN w sprawie podziału subwencji oświatowej na 2020 r. ma być wprowadzona tzw. dodatkowa waga, która sprawi, że więcej pieniędzy trafi na klasy mundurowe. Szczegóły będą znane dopiero pod koniec tego roku.
– Wszystko zależy od tego, jak wysokie będzie to wsparcie. A jeśli MON będzie stawiał wysokie wymagania dotyczące prowadzenia takiego oddziału, samorządy mogą nie być tym zainteresowane – przestrzega Marek Olszewski, starosta toruński.
Marek Jach przekonuje, że wymogi nie będą zbyt wygórowane. – Nie będziemy oczekiwać od samorządów dysponowania własną strzelnicą lub poligonem, ale z pewności będziemy chcieli, aby w klasach mundurowych jako nauczyciele pracowali byli żołnierze – mówi.
Przekonuje, że MON chce w ten sposób mieć realny wpływ na dobór przyszłych żołnierzy zawodowych. Poseł podkreśla, że osoby po klasie wojskowej po odbyciu kilkutygodniowego przeszkolenia wojskowego będą mogły złożyć przysięgę i zostać żołnierzami rezerwy.
– Dodatkowo przy rekrutacji na uczelnie wojskowe ukończenie np. liceum o profilu wojskowym też będzie dawało dodatkowe punkty – zachęca Jach.
Klasy mundurowe, które działają obecnie, wciąż będą mogły funkcjonować. Te nowo tworzone, jeśli będą chciały liczyć na dodatkowe wsparcie w postaci zwiększonej subwencji oświatowej i pomoc resortu obrony narodowej, będą musiały występować o formalną zgodę na działanie takiego oddziału.