Biedroń przypomniał, że minister edukacji narodowej Anna Zalewska startuje w wyborach do PE z pierwszego miejsca dolnośląsko-opolskiej listy PiS. Lider Wiosny nawiązał do opublikowanego w środę raportu NIK dot. reformy edukacji. NIK ocenił, że wprowadzone zmiany w systemie oświaty zostały nierzetelnie przygotowane i wdrażane. Według NIK, nie dokonano rzetelnych analiz finansowych i organizacyjnych skutków reformy; wątpliwości budzi także proces przygotowania nowych podstaw programowych.

Reklama

- Raport NIK jest miażdżący dla MEN, pokazuje że "deforma" kosztowała samorządy ogromne pieniądze. Unia Metropolii Polskich podsumowała ten koszt, tylko w wielkich miastach, na ponad 103 mln zł. Wiemy, że cały koszt dokładania do reformy, do utrzymania oświaty w ubiegłym roku, to było prawie 24 mld zł, które samorządy dołożyły do polskiej oświaty - mówił Biedroń.

Zdaniem polityka Wiosny, koszty reformy edukacji ponoszą również rodzice, dzieci i młodzież. - Narażone są na to, że uczą się w godzinach niedostosowanych do nich – są lekcji zaczynające się o 7.15, ale i takie, które zaczynają się o 18.10 - mówił Biedroń. Jak dodał, występuje również problem z tzw. podwójnymi rocznikami.

Reklama

W ocenie Biedronia, w polskiej edukacji panuje "kompletny chaos". - Zanim minister Zalewska ucieknie do Brukseli, chcemy, aby zapłaciła za to rachunek, który dziś płacą samorządy - oświadczył.

Jak mówił, Wiosna opowiada się za szkołą, w której jest mniej teorii a więcej praktyki, "za szkołą, która będzie uczyła jak radzić sobie z przemocą, jak radzić sobie na przykład ze złym dotykiem". - W kontekście dzisiejszej dyskusji o Kościele katolickim, to jedna z tych rzeczy, która jest bardzo potrzebna - podkreślił.

Reklama

Krzysztof Śmiszek, "jedynka" na liście Wiosny w wyborach do PE w okręgu dolnośląsko-opolskim, ocenił że raport NIK "powinien być sygnałem dla prokuratury".

- Prokuratura powinna zbadać, czy minister Zalewska nie wypełniła znamion czynu zabronionego, który jest określony w artykule 231 Kk - mówił Śmiszek. Artykuł ten stanowi, że funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

- W naszym przekonaniu pani minister proponując takie reformy i wdrażając już w praktyce takie reformy naraziła na straty samorządowców i jednostki samorządu terytorialnego. Mogła zatem przez to przekroczyć swoje kompetencje lub nie dopełnić wszystkich zadań jakie na niej ciążą - ocenił Śmiszek.