Uczniowie III klas gimnazjalnych w piątek po godzinie 9.00 przystąpili do egzaminu z języka obcego – trzeciej i ostatnia część obowiązkowego egzaminu gimnazjalnego. Piątek jest też piątym dniem strajku nauczycieli.

Reklama

- Dzisiaj kolejny trzeci dobry dzień. Mam nadzieję, że przede wszystkim bardzo dobry dla uczniów. We wszystkich szkołach odbyły się dzisiaj egzaminy, nie było żadnych zakłóceń – powiedziała w piątek na konferencji prasowej minister edukacji.

Egzamin z języka obcego przeprowadzany jest na dwóch poziomach. Najpierw odbywa się egzamin na poziomie podstawowym. Następnie po przerwie gimnazjaliści przystąpili do testu na poziomie rozszerzonym.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Do egzaminu z języka obcego nowożytnego na poziomie podstawowym ma obowiązek przystąpić każdy gimnazjalista. Na poziomie rozszerzonym jest obowiązkowy tylko dla tych, którzy wybrali język, jakiego uczyli się w szkole podstawowej. Mogli do niego przystąpić także pozostali gimnazjaliści, jeśli chcieli sprawdzić swe umiejętności językowe.

- Odbieramy setki telefonów od rodziców (...). Dla tych, którzy nadzorowali egzaminy (...) wielkie podziękowania od rodziców, za to, że byliście przy dzieciach, że jesteście przy dzieciach. I podziękowania dla wolontariuszy, podziękowania dla dyrektorów, podziękowania dla nauczycieli, którzy są przy swoich uczniach, podziękowania dla kuratorów i wojewodów za trzy dni pracy dla dobra dziecka – powiedziała szefowa MEN.

Poinformowała również, że liczba wolontariuszy wciąż wzrasta. - Dzisiaj to już 10 tysięcy osób. Zapraszamy dalej, to m.in. dzięki wam sprawnie przeprowadziliśmy egzamin gimnazjalny – zaznaczyła.

Reklama

W ubiegłym tygodniu minister edukacji narodowej Anna Zalewska podpisała nowelizacje rozporządzeń w sprawie organizacji egzaminów zewnętrznych (egzaminu gimnazjalnego, ósmoklasisty i matur). Zgodnie z nim w skład komisji egzaminacyjnych i nadzorujących przebieg egzaminów w szkołach wejść mogą nauczyciele z innych szkół, a także każda osoba mająca kwalifikacje pedagogiczne.

Anna Zalewska przypomniała również propozycje przedstawione nauczycielom w ramach porozumienia oświatowych związków z rządem.

- Wspieramy nauczycieli, dlatego (zaproponowaliśmy) 15 proc. podwyżki w tym roku, 21 proc. podwyżki w ciągu dwóch lat, co przekłada się na 708 zł w zasadniczym wynagrodzeniu dla dyplomowanego nauczyciela i ponad 515 zł dla nauczyciela stażysty. To także 300 zł za wychowawstwo, to każde zajęcia dodatkowe dla uczniów płatne, to 1 tys. zł na start dla stażysty, to wreszcie skrócenie awansu zawodowego, powrót do oceny z 2018 r. – wyliczała minister Zalewska, przypominając porozumienie podpisane z Solidarnością.

- Każdego dnia staramy się, by te deklaracje zapisane w porozumieniu zrealizowały się. Pracujemy już nad zmianami przepisów i w następnym tygodniu projekt ustawy będzie gotowy i będziemy go przekazywać Sejmowi – dodała szefowa MEN.

Dopytana o projekt ustawy odparła, że "projekt ten przewiduje realizację porozumienia". - My nad nim już pracujemy – dodała.

Na początku marca do konsultacji trafił projekt nowelizacji Karty nauczyciela, który zawiera zapisy zmian w prawie przedstawione przez MEN w styczniu, podczas negocjacji prowadzonych przez resort z oświatowymi związkami zawodowymi. Chodzi m.in. o zapis umożliwiający podniesienie płac nauczycieli od 1 września o 5 proc. Podczas prowadzonych negocjacji w marcu i kwietniu rząd zobowiązał się, że podwyżka ta wyniesie nie 5 proc. a 9,6 proc. Będzie to druga w tym roku podwyżka. Pierwsza – 5-procentowa – obowiązuje od stycznia.

Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" podpisała w niedzielę porozumienie z rządem. Zapisano w nim 15 proc. podwyżki w 2019 r. – 9,6 proc. podwyżki we wrześniu plus wypłacona już 5-procentowa podwyżka od stycznia, skrócenie stażu, ustalenie kwoty dodatku za wychowawstwo na poziomie nie mniejszym niż 300 zł, zmiana w systemie oceniania nauczycieli i zmniejszenie biurokracji.

Podczas konferencji minister była też pytana o ewentualne problemy ze zwołaniem rad pedagogicznych i tym samym z klasyfikacją uczniów ostatnich klas liceów i techników.

- Myślę, że i związkowcy na ten temat się wypowiadali, mówiąc, że są to granice, których nie wolno przekroczyć – komentowała Zalewska.

- Przepisy stanowią jednoznacznie: po pierwsze prawo oświatowe mówi, że dyrektor ma taki obowiązek, żeby taką radę klasyfikacyjną przeprowadzić, a nauczyciele obowiązek uczestniczenia w radzie klasyfikacyjnej. Jednocześnie mamy do dyspozycji ustawę o sporach zbiorowych, art. 21, który mówi, że dyrektor podczas strajku nie może być w żaden sposób ograniczany w wykonywaniu swoich obowiązków. I artykuł 17 pkt 3, który pokazuje, że żądania nie mogą powodować strat społecznych – powiedziała.

Zaznaczyła, że ewentualny brak rad klasyfikacyjnych nie tylko uniemożliwiłby uczniom przystąpienie do matury, ale również oznaczałby konieczność powtarzania roku przez uczniów.

- Nie wyobrażamy sobie, i państwo również, że do takiej sytuacji mogłoby dojść – powiedziała minister.

Zapytana o wprowadzanie do systemu informacji oświatowej (SIO) danych o tym, który nauczyciel bierze udział w strajku, Zalewska wskazała, że "to absolutne nieporozumienie". - Dyrektorzy szkół dzwonili do MEN, było kilkadziesiąt takich telefonów, z pytaniem, w jaki sposób odnotowywać tę nieobecność (strajkujących nauczycieli – PAP) w SIO, dlatego, że to oni gromadzą dane m.in. związane ze sprawozdawczością – powiedziała minister. Dodała, że "to zostaje tylko i wyłącznie w szkołach".

Dyrektor CKE Marcin Smolik poinformował, że "w 7363 szkołach o godz. 9.00 rozpoczął się egzamin gimnazjalny z języka obcego na poziomie podstawowym. Do egzaminu z języka angielskiego przystąpiło ponad 311 tys. uczniów, z niemieckiego – 31,5 tys., z rosyjskiego – 7,6 tys., francuskiego – 700 osób, hiszpańskiego – 550 uczniów, a z włoskiego – 100".

- Wszystkie te egzaminy przebiegły zgodnie z planem; wszystkie zespoły nadzorujące wykonały swoje zadania – podkreślił.