Mamy plan B. Wolelibyśmy na ten temat rozmawiać nie w studiu tak wspaniałego radia jakim jest Radio ZET, ale przy stole negocjacyjnym z Ministerstwem Edukacji Narodowej i z rządem – mówi Sławomir Broniarz. Deklaruje też chęć dalszych rozmów.

Reklama

Nie rozpatrujemy tego w kategorii, że ktoś się ugnie. Jeśli rząd uzna, że chce usiąść z nami do rozmów, zaraz po wyjściu z Radia ZET możemy na ten temat rozmawiać – zapewnia przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polski.

Jak długo wytrzymacie? Strajkujący nauczyciele nie dostają pensji – zauważa Beata Lubecka.

To potężny stres – przyznaje Broniarz. - Wszystkim koleżankom i kolegom bardzo dziękuję. To nie jest tak, że siedzimy i się cieszymy, że strajk się odbywa – zapewnia.

Reklama

Dzisiejszy gość Radia ZET podkreśla, że strajk to indywidualna decyzja każdego z nauczycieli.

Strajk potrwa tak długo, jak nauczyciele uznają. To jest ich suwerenna decyzja – mówi. - Nie będę wróżbitą - dodaje w części internetowej rozmowy.

Sławomir Broniarz skomentował też słowa szefa Stałego Komitetu Rady Ministrów. Jacek Sasin uznał w wywiadzie dla publicznego radia, że do strajku nauczycieli miało „po prostu dojść”, a strajk był zaplanowany w strategii wyborczej opozycji.

Reklama

Cieszymy się, że żyjemy w kraju, w którym każdy może mówić co mu ślina na język przyniesie. Pan Sasin nie ma za grosz racji – komentuje Sławomir Broniarz. - Nikt za nami nie stoi – zapewnia.

Nie pamiętam kiedy rozmawiałem z Grzegorzem Schetyną. To nie ma żadnego znaczenia – uważa przewodniczący ZNP. - Jeśli prezes Kaczyński zechce dopuścić mnie przed swoje oblicze, pójdę pod jednym warunkiem. Że będziemy mieli możliwość mówienia tylko o edukacji – apeluje.

Gość Beaty Lubeckiej odniósł się też do sugestii ze strony rządowej, że to właśnie on był głównym hamulcem negocjacyjnym.

Łatwo zrzucać oskarżenia na jedną osobę. Łatwiej mieć jednego przeciwnika niż 600 tysięcy – stwierdza Broniarz. - Od dłuższego czasu obserwuję retorykę, która wali we mnie. To są argumenty nieprawdziwe – zapewnia.

Przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego wczorajsze negocjacje określa mianem „kuriozalnych”.

Dlatego że w piątek strona rządowa przedstawiła nam werbalnie swoje propozycje, po czym na konferencji prasowej dowiedzieliśmy się z prezentacji tego, o czym strona rządowa mówiła nam 15 minut wcześniej. To takie małe faux pas, dlatego że najpierw dziennikarze dostali materiały po naszym spotkaniu, a my tych materiałów nie widzieliśmy. Wczoraj otrzymaliśmy te materiały, już w wersji kolorowej, poprawionej, odnoszące się także do OECD, tyle tylko, że z tych materiałów nic nie wynika, co by dotyczyło tego protestu, tego strajku i tego napięcia, które mamy dzisiaj – mówi Sławomir Broniarz.

Ale czy podczas negocjacji widział pan jakąś wolę ze strony rządzących? Wolę porozumienia? – pytała swojego gościa Beata Lubecka.

Raczej, jeżeli możemy mówić o kategoriach usztywnienia, to strona rządowa mówiła: „Nie mamy, nie damy”. Jeżeli negocjatorem jest pani premier Szydło, a pan premier Gowin dwukrotnie w ciągu ostatnich 10 dni wypowiada się, stwierdzając: „Nie damy, nie możemy ustąpić, nie damy związkom zawodowym niczego, bo inne grupy zawodowe po to sięgną”, to pytanie, kto faktycznie prowadzi te negocjacje i czy jest wola ze strony rządu do dyskutowania także naszych problemów – zastanawia się Broniarz.

Ale Solidarność oświatowa podpisała porozumienie z rządem. Pan Ryszard Proksa podpisał to porozumienie – zauważa gospodyni „Gościa Radia ZET”.

Jeżeli pan Ryszard Proksa miesiąc temu w „Gazecie Prawnej” zapowiada: „Jeżeli rząd dorzuci nam piątkę – takie określenie dotyczące 5% – to my się na to zgodzimy, to znaczy, że ten scenariusz, który wczoraj był zrealizowany w postaci porozumienia, był znany już ponad miesiąc temu – uważa szef ZNP.

Czyli rząd grał w takim razie na rozbicie związków? – dopytywała prowadząca rozmowę.

Dokładnie tak, rząd grał na rozbicie związków – potwierdza Broniarz. - Tym bardziej że w tym pakiecie czterech punktów, o których mówi Solidarność, sprawa oceny pracy, awansu, odbiurokratyzowania, ona była znana nam już w grudniu. Pani minister Anna Zalewska w korespondencji do ZNP pisała o tych propozycjach zmian, więc myśmy, ani Forum, ani ZNP tej problematyki nie podnosiliśmy, dlatego że ona była wiadoma z góry, że zostanie zlikwidowana. Rzeczą najistotniejszą był wzrost wynagrodzeń, która to sprawa nie została zrealizowana, i wydaje nam się, że to jest to, wokół czego skupia się protest nauczycieli – dodaje.

Czy ZNP jest jeszcze w stanie zejść z poziomu oczekiwanych podwyżek np. do poziomu 20%?

Dzisiaj myśmy z 17 mld zeszli do 7 mld, więc wydaje mi się, że ustępstwo na poziomie 10 mld jest naprawdę dużym... – zaczyna Sławomir Broniarz.

Czyli wy już się nie cofniecie o krok? – pytała Beata Lubecka.

My nie mamy, mówiąc nieco poetycko, nie mamy się dokąd cofać. Nauczyciele mówią wyraźnie: „To, co rząd nam proponuje, te 6 mld zł, dzielone na pojedynczego nauczyciela to daje 100 zł na osobę” - powiedział szef ZNP.