Prowadzona przez Karolinę i Tomasza Elbanowskich fundacja Rzecznik Praw Rodziców przez ostatnie tygodnie zbierała od rodziców informacje o tym, jak oceniają zmiany w edukacji. Właśnie opublikowała przygotowaną na ich podstawie opinię do projektu prawa oświatowego.

Reklama

Sam kierunek zmian Fundacja oceniła jako słuszny - razem z gimnazjami do polskiej szkoły przeniknęło zdaniem jej członków uczenie pod testy. Podzielona na trzy stopnie edukacja miała być natomiast niekorzystna z wychowawczego punktu widzenia. Elbanowskim podoba się więc pomysł likwidacji gimnazjów i przywrócenie czteroletniego liceum.

To, jak w szczegółach oceniają sposób wprowadzania reformy trudno jednak nazwać laurką. Już w pierwszych zdaniach opinii, można przeczytać, że MEN nadmiernie ulega żądaniom nauczycieli i samorządów. Niepokojące jest przedkładanie wygody władz samorządowych ponad dobro dzieci, co uwidoczniło się szczególnie w zapisach dotyczących edukacji przedszkolnej - napisali w swoim stanowisku.

Reklama
Reklama

Do systemu przedszkolnego mają zresztą najwięcej uwag. Główną przyczyną negatywnej oceny jest brak sztywnych standardów pracy przedszkola i szkoły. To - zdaniem Fundacji Rzecznik Praw Rodziców - generuje wiele problemów. Między innymi: niską jakość posiłków, zbyt krótki (5-godzinny) czas pracy oddziałów przedszkolnych w szkołach, brak placów zabaw. A także niezachowywanie standardów opieki przeciwpożarowej. To najpoważniejszy z zarzutów FRPR w stosunku do MEN.

Resort wydłużył bowiem czas, który samorządy mają, by dostosować oddziały przedszkolne w szkołach do wymogów straży pożarnej. Dziś takie oddziały mogą wyglądać dokładnie tak, jak przystosowane do znacznie starszych dzieci. Zamiast, jak do tej pory do 2019, samorządy mogą dostosowywać je aż do 2022 roku. Jeśli projekt zakłada pozostawienie kwestii tak kluczowej jak bezpieczeństwo przeciwpożarowe nie rozwiązanej przez kolejne 6 lat, i to przy krótkim kalendarzu pozostałych, bardzo poważnych zmian, oznacza to jaskrawe odkładanie bezpieczeństwa najmłodszych dzieci "na święty nigdy" - oceniają członkowie fundacji i domagają się ustalenia oraz wdrożenia sztywnych standardów. Katalog powinien być ściśle określony w przepisach prawa oświatowego jako wymóg - piszą.

Zdaniem członków fundacji, po likwidacji gimnazjów, w ośmioklasowych podstawówkach należy wydzielić przestrzeń dla starszych i młodszych dzieci.

Problemem może okazać się też to, że gimnazja w praktyce wcale nie zostaną wygaszone. Co więcej, będą do nich trafiać o dwa lata młodsze dzieci. Jak to możliwe? Chodzi o przyzwolenie na organizowanie starszych klas szkoły podstawowej w budynkach gimnazjów z gimnazjalną kadrą nauczycieli.

Członkom fundacji nie podoba się też to, że nauczyciela mianowanego nie będzie można przenieść do innej szkoły (czyli np. podstawowej) bez jego zgody, nakazem służbowym. Jest to uzależnienie głównego celu reformy szkoły podstawowej od decyzji nauczyciela o pogorszeniu swoich warunków pracy na rzecz właściwej realizacji zmiany. Oznacza to w praktyce w wielu miejscach rezygnację z realnego wydłużenia szkoły podstawowej, rozumianego jako praca z tymi samymi nauczycielami - oceniają w swojej opinii. Projektowany przepis spowoduje w części przypadków realne wydłużenie o dwa lata gimnazjum. W ten sposób realizacja zakładanego celu w praktyce okaże się jego odwrotnością - piszą.