Odwrócenie reformy obniżającej wiek szkolny będzie bardzo skomplikowane. Niezależnie od sposobu wprowadzenia zmian
Przeanalizowaliśmy scenariusz, w którym po referendum obowiązek szkolny dotyczy siedmiolatków, ale dzieci młodsze – z woli rodziców – również mają możliwość rozpoczęcia nauki.

1. Pusty rocznik

Reklama
We wrześniu 2016 r. do szkoły mają trafić głównie siedmiolatki. Problem w tym, że takich dzieci w tym czasie nie będzie. Z prostego powodu: poszły do szkoły rok wcześniej. Zostały tylko te, które otrzymały odroczenie od psychologa jako niegotowe. Z aktualnych szacunków wynika, że jest to 70–100 tys. dzieci. Taki hybrydowy rocznik wędrowałby przez system edukacji przez kolejne 12 lat, aż do studiów. I byłby problemem przy zapełnianiu uczelni.
Reklama

2. Tłok w przedszkolach

Co z całym rocznikiem sześciolatków, który miał trafić do szkół (niemal 420 tys. dzieci)? Teoretycznie powinien zostać w przedszkolach, ale tu pojawiają się kolejne przeszkody. Od września 2016 r. samorządy mają zapewnić miejsca dla wszystkich czterolatków, a rok później – trzylatków. Miejsca dla nich miały zwolnić właśnie odchodzące do szkoły dzieci sześcioletnie. Jeżeli zostaną, miejsc zabraknie.

3. Wędrujący nauczyciele

W 2016 r. szkoły musiałyby na jeden rok radykalnie zmniejszyć liczbę nauczycieli, by w następnym roku znów ich zatrudnić. Powód? Na początku roku szkolnego część szkół przyjęła dodatkowych nauczycieli, bo do szkoły trafiło nawet pół miliona dzieci (półtora rocznika). Ale już za rok mieliby o jedną piątą mniej uczniów do nauki. Po czym za rok liczba uczniów znów by wzrosła, i to aż czterokrotnie: do szkół trafiłoby ponad 400 tys. siedmiolatków.

4. Zwrot w programie nauczania

W związku z obniżeniem wieku szkolnego obniżono również wymagania. Przygotowano nowy podręcznik, który otrzymali wszyscy pierwszoklasiści. Wraz z wycofaniem się z reformy program nauki po raz kolejny musiałby się zmienić, a podręcznik trafiłby do kosza. Choć jest oczywiście wariant alternatywny: nauczanie w szkole zostaje w obecnym kształcie, dostosowane do młodszych dzieci.

5. Chaos w samorządach

Jeżeli po zmianach rodzice będą mogli dobrowolnie posyłać sześciolatki, to jak zaplanować nowy rok szkolny? Ile w podstawówkach będzie klas pierwszych? Ile w nich znajdzie się dzieci? Precyzyjnej odpowiedzi nie dostaną ani dyrektorzy szkół, ani samorządy. Chyba że będą prowadzić sondaże. Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie zakazu szkoły dla sześciolatków. Na to jednak nikt się nie odważy.