Uczniowie nieźle radzą sobie z poprawnym rachowaniem i odtwarzaniem schematycznych zadań. Gubią się przy wykraczających poza schemat problemach lub choćby inaczej sformułowanych poleceniach. Pokazał to tegoroczny wynik matur – wystarczyło, że przygotowujący testy egzaminatorzy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej zmienili sposób formułowania poleceń, a 25 proc. uczniów nie poradziło sobie z matematyką. W ubiegły piątek poprawiało ją 65 tys. abiturientów.
Tegoroczne analizy Instytutu Badań Edukacyjnych nie pozostawiają złudzeń także co do niższych szczebli. W czerwcu piątoklasiści w całej Polsce mierzyli się z Diagnozą Umiejętności Matematycznych (DUMa). Uczniowie musieli między innymi policzyć, jaką część prostokątnej działki zajmuje sad i obliczyć objętość prostopadłościanu, którego dwie ściany są kwadratami, a cztery prostokątami. Z wyników, które poznał DGP, płynie wniosek, że co trzeci uczeń w ogóle nie rozwiązał zadań sprawdzających umiejętność rozumowania matematycznego i tworzenia strategii. Na maksymalną liczbę punktów test rozwiązało mniej niż jeden procent piątoklasistów. Także na egzaminach gimnazjalnych zadania związane z tą umiejętnością wypadają najgorzej.
Wyniki nie dziwią ekspertów. – Kiedy w klasie dyktowałem zadanie zaczynające się od słów „udowodnij, że...”, to słyszałem jęk uczniów – opowiada dr Tomasz Karolak z Wydziału Matematyki i Informatyki UAM, jednocześnie nauczyciel w gimnazjum. – Pytanie "dlaczego" musi jednak pojawiać się na lekcjach. Jeśli zdegradujemy matematykę do ciągu algorytmów i dogmatów, nigdy jej nie nauczymy – przekonuje. Jak pokazują badania, tak jednak uczy duża część matematyków. Na pytanie jak często twój nauczyciel wymagał, aby zadania były rozwiązywane tylko wskazaną przez niego metodą?, aż 41 proc. gimnazjalistów odpowiada, że zawsze lub prawie na każdej lekcji. Uczniowie podstawówek pytani, jak często ich nauczyciele stosują na lekcjach gry i zabawy matematyczne, przyznają, że w ogóle nie robi tego co dziesiąty belfer, a 86 proc. – że tylko na niektórych lekcjach (IBE, 2013).
Profesor Edyta Gruszczyk-Kolczyńska z Akademii Pedagogiki Specjalnej oceniła w rozmowie z DGP, że szkoła podstawowa to rzeźnia talentów.
Reklama
Według przeprowadzonych przez nią badań ponad połowa pięciolatków ma talent matematyczny. W pierwszej klasie – już tylko co ósmy uczeń.
Reklama
Pierwsze jaskółki zmian już widać. Niebawem działalność rozpoczną akademickie centra kreatywności, które mają opracować wzorcowe metody dydaktyczne dla nauczycieli. Ci sprawdzą je, praktykując w wytypowanych do tego szkołach. Budżet programu to 2,5 mln zł. Zdaniem ekspertów to zbyt mało. – W niektórych krajach kształcenie nauczycieli wygląda tak jak kształcenie lekarzy. Zanim student otrzyma tytuł magistra czy licencjata, jest zobowiązany do odbycia stażu w szkole – mówi dr Karolak.
Agnieszka Sułkowska z IBE dodaje natomiast, że ważne jest także, aby zająć się tymi nauczycielami, którzy już dziś pracują z młodzieżą. W tym pomóc mają właśnie ogólnopolskie testy. – Nauczyciele dostali wyniki badania DUMa po to, żeby lepiej przygotować dzieci do testu. Belfrów rozlicza się z sukcesów egzaminacyjnych swoich podopiecznych. Uczą więc najbardziej efektywną strategią. Jeśli chcemy pokazać nauczycielom, że ważne jest rozumowanie matematyczne, to musimy wprowadzać je rok po roku na egzaminie maturalnym. Nawet jeśli nauczyciel nigdy tego nie uczył, wie, że musi się z tym zmierzyć, bo inaczej zostanie oceniony jako nieskuteczny – przekonuje.
Choć wyniki polskich uczniów wydają się niepokojące, wcale nie wiadomo, czy kiedyś było lepiej. Do czasu wprowadzenia egzaminów gimnazjalnych nie istniały badania, które pozwalałyby na porównywanie umiejętności uczniów w obrębie kraju. Dopóki nie przystąpiliśmy do badań PISA, nie było możliwe sprawdzenie, czy z roku na rok nastolatki umieją więcej. Te ostatnie pokazują, że z naszymi uczniami jest ogólnie coraz lepiej – w 2003 r. zdobywali średnio 490 pkt, a w 2012 r. już 518. Polski wynik jest dużo powyżej średniej OECD. Do tego, by sobie pogratulować, jest jeszcze jednak daleko – ważna jest nie tylko średnia wyników, lecz także ich struktura.
Organizatorzy badań dzielą ją na sześć poziomów. Im więcej uczniów na wyższych poziomach, tym lepiej. W najmocniejszym matematycznie Szanghaju niemal 100 proc. uczniów osiąga poziom drugi lub wyższy. W Polsce na poziomie pierwszym lub poniżej niego jest wciąż blisko 20 proc. uczniów. Na najwyższym, szóstym – mniej niż 10 proc.