Na domiar złego kumlacji ulegną roczniki z większą niż dzisiaj liczbą dzieci. Do tej pory do szkół trafiały grupy liczące około 350 tys. W 2014 r. teoretycznie będzie około 400 tys. 6-latków i podobna liczba 7-latków.
Samorządy i dyrektorzy szkół w wielu wypadkach już dzisiaj nie mają złudzeń, że nie zawsze będą w stanie poradzić sobie z takim obciążeniem.
Resort edukacji planował, że w tym roku do szkół trafi nawet 40 proc. najmłodszych uczniów, aby właśnie nie dopuścić do takiego zatoru. Jednak jak wynika z naszej analizy, w tym roku 6-latków nie będzie więcej niż rok wcześniej: w szkolnej ławie zasiądzie mniej więcej co piąty. I choć minister edukacji Krystyna Szumilas przekonuje, że nie spodziewa się mniejszej liczby tych najmłodszych, jednak na tydzień przed początkiem roku jej resort zaapelował do rodziców, by zastanowili się, czy przypadkiem nie zmienić zerówki na szkołę.
Reklama
MEN alarmuje, że to ostatni dzwonek, by przepisać malucha do szkoły. Autorzy apelu tłumaczą, że rodzice zawsze mają możliwość zapisania dziecka do I klasy i musi ono zostać przyjęte.
Reklama
Presję także widać ze strony niektórych gmin. Wiele z nich skutecznie ograniczyło możliwość zapisania dziecka do zerówki. W efekcie jeszcze we wrześniu można zapisać pociechę do I klasy, ale na uczęszczanie do zerówki nie ma szans. Składaliśmy podania do kilku szkół w pobliżu domu. Ale syn nie dostał się nigdzie do klasy zerowej. Odrzucono go także w szkole rejonowej – mówi DGP tata 6-letniego Franka z Warszawy. W efekcie dziecko zostało przez szkołę przypisane do 30-osobowej klasy I, podczas gdy w zerówce w tej samej placówce są 24 osoby.
Z podobnym działaniem spotkała się mama 6-latka, mieszkająca pod Golubiem- Dobrzyniem (woj. kujawsko-pomorskie). Bardzo namawiano mnie, bym zapisała dziecko do I klasy – tłumaczy.
Część samorządów wybrała jeszcze inną formę nacisku. Finansową. W niektórych szkołach rodzice dzieci z zerówek po pięciu bezpłatnych godzinach ich pobytu muszą za każdą dodatkową godzinę zapłacić. Tak jak w przedszkolu.
To oznacza wydatek rzędu średnio 200 – 300 zł miesięcznie. Dziecko w I klasie może zostać w świetlicy za darmo.
Ale oprócz kija jest też marchewka. MEN zaoferowało bonus dla rodziców pierwszoklasistów. Zwiększyło próg dochodowy do 504 zł netto na jednego członka rodziny, by mogli uzyskać dofinansowanie do zakupu podręczników. W innych klasach próg wynosi 351 zł.
Sęk w tym, że już wiadomo, że wszystkie te ruchy jak na razie nie przekonały rodziców. Trudno więc się spodziewać znaczącej poprawy w przyszłym roku. Jedynym dopingiem może się okazać strach przed tłokiem w szkołach.
Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich: Nie wyobrażam sobie, jak szkoły wchłoną taką rzeszę uczniów. Trzeba będzie przede wszystkim dla nich znaleźć miejsce, co będzie bardzo trudne. Wiele dzieci będzie skazanych na chodzenie na drugą zmianę, a szkoły poniosą ogromne koszty – mówi Olszewski.