"To absurd! Jak można interpretować coś, czego nie ma w tekście?" - pyta retorycznie egzaminator polonista Leszek Barszcz. Jego zdaniem może to mieć poważne konsekwencje przy ocenie prac. A nie jest to błaha sprawa, bo zła interpretacja może się równać niezdanej maturze, albo gorszej ocenie i w konsekwencji niedostaniu się na wymarzone studia.

Reklama

Zaś o obniżanie oceny bardzo łatwo, bowiem prace maturalne są oceniane według bardzo konkretnego klucza, którego nie można podważyć. Nie ma więc pola do udowodnienia, że autor pytania się mylił i poprowadzenia innej, niż jest przez niego przewidziana, interpretacji. "Dlatego fragment podany na maturze powinien być jednoznaczny" - mówi nam polonistka Magdalena Fiett. Jej zdaniem formułując ten temat, popełniono poważny błąd. "Interpretacji może być bardzo wiele. Tym bardziej że jest sporo sygnałów świadczących o tym, iż tu wcale nie chodzi o sen" - dodaje Fiett.

To, że temat jest źle postawiony zrozumieli sami maturzyści, którzy mimo chaotyczności pytania, jednak zdecydowali się napisać wypracowanie o "Lalce". Podzielili się na dwa obozy. Tych, którzy uważali, że chodzi o sen. "Przecież tak było sformułowane pytanie" - mówi Kasia z warszawskiego liceum sióstr nazaretanek. I tych, którzy zrozumieli fragment zupełnie inaczej. Wśród tych drugich znalazł się Rafał Miłoszewski z warszawskiego liceum na Ochocie. "Kiedy przeczytałem podany fragment, zrozumiałem, że Izabela marzy na jawie, a nie jak sugerują w pytaniu, że śpi. Byłem mocno zdezorientowany i pomyślałem, że egzaminatorzy przygotowali po prostu na nas <haka>, żeby sprawdzić, czy myślimy. Napisałem więc w wypracowaniu, że Izabela tylko marzyła i tak poprowadziłem interpretację. Teraz boję się, jak to się skończy. Bo nieważne czy pisałem logicznie, czy nie. Jeżeli moja praca nie będzie zgodna z kluczem, zostanie zdyskwalifikowana" - denerwuje się Rafał.

W Centralnej Komisji Egzaminacyjnej jednak nie widzą żadnego problemu. Zdaniem jej przedstawicieli nikt nie popełnił błędu. "W podanym fragmencie bez wątpienia chodzi o sen. Pytanie ustalali wykładowcy uniwersyteccy i do nich można mieć zaufanie. Są autorytetami w swoich dziedzinach" - przekonuje Małgorzata Burzyńska z CKE. Według niej nie ma większego znaczenia, czy chodzi o jawę, czy sen. "Praca musi być zgoda z tematem, więc jeżeli uczeń dokona analizy podanego fragmentu, zinterpretuje wszystkie spostrzeżenia wynikające z tej analizy, to na pewno uzyska dużo punktów" - zapewnia Burzyńska. Po co w takim razie pojawia się sen w temacie? Jak tłumaczą w CKE, uczeń może dostać dodatkowe punkty za walory pracy, jeżeli poruszy motyw snu.

Reklama

To nie jedyny problem z esejami maturalnymi. Poloniści poddają w wątpliwość także pierwszy temat, gdzie należało porównać wiersze Adama Mickiewicza "Oda do Młodości" i Kazimierza Przerwy-Tetmajera "Któż nam powróci". Problem polega na tym, że na maturze podstawowej powinno się analizować teksty z obowiązkowego kanonu lektur. Z Tetmajera w kanonie znalazły się "wiersze wybrane" i w większości liceów akurat "Któż nam powróci" nie był omawiany na lekcjach.

RENATA KIM: Twierdzi pan, że maturalny temat z języka polskiego dotyczący "Lalki" Prusa został źle sformułowany.Dlaczego?
LESZEK BARSZCZ: W temacie założono, że Izabela Łęcka śni i dlatego podstawą tezy uczyniono stwierdzenie: sen jako sposób prezentowania postaci literackiej. Ja natomiast twierdzę, że Izabela nie śpi, tylko marzy.

A czy maturzystom naprawdę robi różnicę, czy Izabela śpi czy raczej oddaje się marzeniom na jawie?
Zdecydowanie tak. Określenie "sen" i "marzenie senne" wprowadza do tematu oniryzm i podświadomość, co jest zupełnie wykluczone przez samego Prusa. Autor wyraźnie podkreśla, że Izabela często lubiła marzyć o zmroku. Chce w ten sposób ośmieszyć konwencję romantyczną, wychowanie Izabeli i jej sposób myślenia.

Reklama

I to jest rzeczywiście takie ważne?
Według mnie błąd jest istotny. Jeżeli to nie miałoby znaczenia, to moglibyśmy powiedzieć, że już nic w literaturze nie ma znaczenia i wszystko jest dopuszczalne. Ja tylko wskazuję kwestię formalną - Izabela Łęcka nie śpi i chciałbym, żeby eksperci Centralnej Komisji Egzaminacyjnej odnieśli się do tego. Ten temat wystraszył część młodzieży, bo formuła kazała im szukać marzenia sennego. Więc zupełnie się pogubili, skarżyli na chaos i na to, że musieli analizować sprzeczności w tekście.

Kto zrobił błąd?
W moim przekonaniu jest to błąd na poziomie eksperckim. Oczywiście można to teraz rozmyć, mówiąc, że nic się nie stało, bo marzenie to marzenie. Ale wychodząc z podobnego przekonania, z Mickiewicza można zrobić pozytywistę, z pozytywistów romantyków i nic już nie jest pewne. To niedopuszczalne. Takie rzeczy nie mają prawa się zdarzać.

Jak można to naprawić?
Proponuję przygotowanie dwóch rodzajów klucza albo jednego, który jednak uwzględni tę pomyłkę. Wtedy ci, którzy poszli tropem oniryzmu, będą mieli zaliczone odpowiedzi. A ci, którzy się pogubili, muszą mieć zaliczoną tę część pracy, gdzie rzeczowo piszą o "Lalce". Bo w maturalnych pracach spodziewam się wszystkiego - jedni będą poszukiwać oniryzmu, będą się zagłębiać w teorie snu, przenikania dwóch wymiarów rzeczywistości, a inni po prostu streszczą życie głównych bohaterów. Najgorsze jest przesłanie, jakie dajemy młodemu pokoleniu - nie umiemy dobrze ułożyć testu, a nawet nie znamy dobrze "Lalki". Po prostu ręce opadają.

Leszek Barszcz, polonista, egzaminator i weryfikator, doktor nauk humanistycznych