Polska edukacja jest niedofinansowana i przestarzała. Przedszkola pogłębiają dysproporcje, podstawówki uczą pod testy, a gimnazja są przeładowane – taki stan szkolnictwa nakreślili kuratorzy w specjalnych raportach. To badania stanu edukacji prowadzone od dwóch lat przez kontrolerów w całej Polsce. Ich wyniki resort edukacji ma przedstawić najwcześniej w lutym przyszłego roku. „DGP” już teraz przeanalizował kilkaset raportów. Znaleźliśmy najsłabiej oceniane elementy tego systemu.
Co nie działa? Kuratorzy wymieniają:
Nauczyciele wciąż uczą według starych schematów, nieprzystających do zreformowanej podstawy programowej.
Brakuje indywidualnych zajęć z uczniami, a także rozpoznawania ich specjalnych potrzeb.
Reklama
W prowadzeniu lekcji szkoły nie wykorzystują narzędzi multimedialnych, choć są one już niemal powszechne.
Reklama
Nauczyciele szufladkują, segregują i demotywują uczniów. To prowadzi do problemów wychowawczych w gimnazjum, a w liceum do małej aktywności młodzieży.
Problemy zaczynają się już w przedszkolu. Finansowane przez samorządy placówki nie mają pieniędzy, by zorganizować ponadprogramową ofertę. W efekcie, jak zauważają kontrolerzy, przedszkola mają problem ze spełnieniem podstawowych standardów. Wskazują przykład placówki, która na utrzymanie czystości oraz zakup pomocy edukacyjnych dostała od gminy na cały rok szkolny 600 zł.
Szkoła podstawowa, zamiast dawać wiedzę i kształcić umiejętności, sprowadza edukację do nauki pod egzaminy. Gimnazjum to problemy wychowawcze i przeładowane klasy, które m.in. nie pozwalają nauczycielom prowadzić lekcji w sposób zorganizowany. Z podobnym problemem boryka się liceum, choć ten typ szkół to najjaśniejszy punkt na edukacyjnej mapie Polski. Jednak i ono coraz częściej ma kłopot z tym, by zaoferować uczniom ciekawe zajęcia, które zachęcą ich do aktywnego udziału w lekcjach.
Problemem jest agresja. W Wielkopolsce 80 proc. ankietowanych gimnazjalistów przyznało, że uczeń innej klasy obrażał osobę z ich klasy, a 46 proc., że same były obrażane.
– Ze względu na wiek uczniów i etap ich rozwoju emocjonalnego w tej szkole powinno być jak najwięcej zajęć dodatkowych, tak by maksymalnie zagospodarować ich czas wolny – mówi Krystyna Łybacka, była minister edukacji. Tymczasem tych brakuje.
Kontrolerzy wytykają szkołom, że nie analizują wyników egzaminów zewnętrznych pod kątem poprawy efektów kształcenia. Na przykład kuratorium lubelskie zwraca uwagę, że szkoły sporadycznie porównują wyniki testów z przebiegiem procesu kształcenia uczniów.
Czy polską szkołę da się zmienić? Przez cztery kolejne dni będziemy ją opisywać i odpowiadać na pytania, skąd wzięły się jej problemy i jak je wyeliminować.