Za rok rodziców dzieci z podstawówek, zwłaszcza tych, które pójdą do pierwszych klas, czeka jeszcze więcej kłopotów. Zgodnie z obowiązującymi przepisami do I klasy obowiązkowo pójdą dwa roczniki. Oznacza to około 700 tys. nowych uczniów w szkołach. W tym naukę rozpoczęło 400 tys., a szkoły już pękają w szwach.
Minister edukacji narodowej Katarzyna Hall przy każdej okazji podkreśla, że polskie szkoły są przygotowane do reformy. Rodzice 350 tys. dzieci, którzy podpisali się pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy znoszącej obowiązek nauki dla sześciolatków, widzą coś innego. W kolejny czwartek odbędzie się jego pierwsze czytanie w Sejmie.
– Na rozpoczęciu roku szkolnego dyrektor szkoły poinformował nas, że nie będzie łatwo. Gdy zobaczyłem plan lekcji dziecka, zrozumiałem dlaczego – mówi nam rodzic pierwszaka, który właśnie rozpoczął naukę w szkole podstawowej w Nowej Iwicznej. Jego syn przez trzy dni rozpoczyna naukę o 14, kończy przed 18. Rodzice pracują, więc ok. 8 rano trafi na szkolną świetlicę. W szkole będzie przez 10 godzin.
Szkoła w Nowej Iwicznej nie jest wyjątkiem. Maciej Kret z Akcji Ratujmy Maluchy, inicjatora obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty, pracuje właśnie nad projektem raportu o przygotowaniu szkół na przyjęcie 6-latków. Projekt zostanie zaprezentowany w Sejmie. Czego się z niego dowiemy? Że w szkole podstawowej na warszawskiej Białołęce jest 18 klas pierwszych. Dzieci uczą się na trzy zmiany, ostatnia kończy naukę przed 19. – W Baninie pod Gdańskiem w szkole, która przystosowana jest do przyjęcia 150 dzieci, uczy się trzy razy tyle. Szkoła jest tak przepełniona, że zajęcia WF odbywają się w namiocie rozstawionym przed budynkiem – opowiada Tomasz Elbanowski z Akcji Ratujmy Maluchy, który będzie uzasadniał projekt nowelizacji ustawy.
Reklama
W krakowskiej Szkole Podstawowej nr 151 pierwszaki nie tylko mają WF na korytarzu bądź w auli, ale też tam się przebierają do ćwiczeń. Ponieważ szkoła połączona jest z gimnazjum, spotykają się z szyderstwami starszych uczniów. W SP nr 94 w Warszawie szkoła zdecydowała się faworyzować pierwszaków kosztem zerówki. 6-letni uczniowie zajęli pomieszczenia przeznaczone dla zerówki, a tę przeniesiono na inne piętro, gdzie nie ma toalet. Dzieci załatwiają się podczas grupowego wyjścia do WC.
Reklama
Szkoły mają też problemy z opieką nad dziećmi w trakcie lekcji i braki kadrowe do zapewnienia im zajęć pozalekcyjnych. Na nauczycielskich forach coraz więcej wątków poświęconych jest temu, jak sprostać żądaniom zdesperowanych rodziców, którzy domagają się świetlicy, a w organizacji szkoły takich zajęć nie przewidziano.
Według badania OBOP przeprowadzonego w sierpniu 72 proc. ankietowanych uznało, że posyłanie sześcioletnich dzieci do szkoły jest złym pomysłem, bo nie są one przygotowane na przyjęcie tak małych dzieci. Reforma obniżenia wieku szkolnego miała być wsparta blisko 350 mln zł, które na przystosowanie szkół miało wydać MEN. Rząd, w 2009 r. szukając oszczędności, wycofał się z tych wydatków. Koszty reformy spadły więc na samorządy. Te nie mają na to pieniędzy. Niektóre z nich już teraz tylko na oświatę wydają nawet ponad 60 proc. swoich rocznych budżetów.