Doroczny raport OECD o edukacji obejmuje 31 państw członkowskich OECD, w tym Polskę, oraz Brazylię, Rosję, i - po raz pierwszy - Chiny, Indie i Indonezję

Reklama

Raport pokazuje, że w ciągu kilkunastu ostatnich lat w krajach należących do OECD wzrósł znacznie odsetek absolwentów uczelni - z około 20 proc. młodych ludzi w 1995 roku do około 40 proc. w 2007 roku. Choć liczba osób z wyższym wykształceniem wciąż rośnie, nie oznacza to - zdaniem ekspertów OECD - że dyplomy tracą na wartości i stają się bezużytecznymi "papierami".

Na potwierdzenie tego raport podaje, że w krajach strefy OECD od początku światowego kryzysu gospodarczego stopa bezrobocia wśród młodych osób z dyplomem szkoły wyższej oscyluje wokół 4 proc. Natomiast wśród osób, które skończyły swoją edukację przed maturą, ten sam wskaźnik jest dużo wyższy - przekracza często 9 proc.

Autorzy dokumentu zwracają też uwagę, że inwestycje państwa w edukację opłacają się, gdyż poniesione na to koszty zwracają się z naddatkiem. Absolwent szkoły wyższej "przyniesie fiskusowi 119 tysięcy dolarów (93 tys. euro) więcej wpływów z podatków w czasie całego swojego aktywnego życia niż osoba o średnim wykształceniu" - twierdzą eksperci OECD.

Reklama

OECD wyciąga z tego wniosek, iż należy zwiększać inwestycje w szkolnictwo wyższe. Zdaniem ekspertów tej organizacji, w sytuacji deficytu budżetowego państwa uczelnie powinny szukać funduszy także przez podwyższanie czesnego na studia.

Warunkiem jest jednak jednoczesne stworzenie systemu stypendiów czy niskooprocentowanych kredytów, które zapewniłyby dostęp do studiów najbiedniejszym studentom. Taki system - według cytowanego przez gazetę "La Tribune" eksperta OECD Andreasa Schleichera, sprawdza się w Wielkiej Brytanii.