dr hab. Witold Bobiński
pracownik Katedry Polonistycznej Edukacji Nauczycielskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, wykładowca w Szkole Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert MEN w pracach nad podstawą programową języka polskiego wprowadzoną w 2009 r.
Aleksander Pawlicki
absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Nauk Społecznych Polskiej Akademii Nauk. Wykładowca dydaktyki w Szkole Edukacji Uniwersytetu Warszawskiego i Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Brał udział w tworzeniu podstawy programowej, modyfikowaniu egzaminów zewnętrznych CKE oraz w reformie nadzoru pedagogicznego
Reklama
Jaka jest wasza najgorsza szkolna trauma?
Reklama
Witold Bobiński: Matematyka. Jak źle odpowiedzieliśmy, nauczyciel rzucał w nas kredą albo namoczoną gąbką. To było potwornie poniżające.
Aleksander Pawlicki: A ja nie miałem żadnych poważnych szkolnych traum.
WB: To jesteś chyba jedyną osobą, która się uchowała.
No właśnie. Całe masy polityków, ekspertów, aktywistów i rodziców od wielu lat bez wytchnienia próbują zmienić szkołę. My troje też próbujemy: spotkaliśmy się w kształcącej nauczycieli Szkole Edukacji Uniwersytetu Warszawskiego i Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Tymczasem nie dość, że większość ma ze szkoły jakieś okropne wspomnienia, to teraz jesteśmy świadkami szkolnych lęków, znudzenia, konfliktów i społecznych presji, jakich doświadczają nasze dzieci. Porozmawiajmy o tym, dlaczego ciągle coś jest nie tak. Czemu szkoła wciąż nam się nie udaje?
WB: Odpowiedź jest prosta. Szkoła, przynajmniej taka, jaką znamy, jest dla człowieka mocno nienaturalna. Dlatego pomysł austriackiego filozofa Ivana Illicha z początku lat 70., żeby „odszkolnić” społeczeństwo, nie jest wcale głupi. Uważał, że jeśli obdarzeni wolnością ludzie naprawdę chcieliby się wspólnie czegoś dowiedzieć, to szkoła, jaką znamy, byłaby ostatnim miejscem, do którego by się udali. Chciał tworzyć sieci telefoniczne, w ramach których ludzie by się skrzykiwali, bez względu na wiek czy pozycję społeczną, i razem zgłębiali to, co ich interesuje. A teraz, w dobie internetu, pomysły Illicha same zaczęły się wcielać w życie. Szkoła, co prawda, wciąż istnieje, ale powstał też cały alternatywny nurt dzielenia się doświadczeniem, wiedzą i pasjami.