W ciągu ostatniej półtorej dekady w Polsce nastąpiła elektroniczna rewolucja – o ile jeszcze w 2000 roku dostęp do internetu w domu deklarowało 19 proc. 15-latków, w 2012 – już 95 proc. Razem z komputerami do domów wkroczyły też obawy – że dzieci będą traciły przed ekranami czas, że zrezygnują z nauki na rzecz gier, że stracą kolegów. Słowem – odmóżdżą się.

Reklama

Tymczasem – jak pokazują badania – nie tylko nic takiego nie nastąpiło, ale uczniowie, którzy na co dzień korzystają z internetu, radzą sobie lepiej niż ci, którzy tego nie robią. Ostatnie badanie kompetencji 15-latków PISA pokazało, że uczniowie, którzy rzadziej korzystają z komputerów, osiągają w testach gorsze wyniki, niż ci, którzy robią to od dwóch do czterech godzin dziennie.

Badania PISA pokazały, że jeśli chodzi o matematykę, najlepsze wyniki mają ci uczniowie, którzy codziennie korzystają z poczty elektronicznej. – Podobne zależności używali komputera do nauki lub odrabiania lekcji – mówi dr Michał Sitek, zastępca Instytutu Badań Edukacyjnych, rządowej agendy analizującej procesy zachodzące w edukacji.

IBE przeprowadziło zresztą na ten temat własne badania. Eksperci analizowali, jak uczniowie spędzają czas wolny, a przy okazji przyjrzeli się też sposobom, w jaki młodzi korzystają z komputera. Z ankiet przeprowadzonych ze 140 uczniami wynika, że przeciętnie godzinę dziennie grają oni w gry. Co ciekawe, rodzice zdecydowanie nie doceniają ich możliwości, deklarując, że grają poniżej godziny. Przeceniają natomiast nauczyciele, wedle których dzieci poświęcają na granie nawet trzy godziny.

Reklama

Sami uczniowie zauważają, że gry pomagają im w nauce. – Ich zdaniem gry zręcznościowe podnoszą umiejętności pozwalające na trafną ocenę sytuacji i podejmowanie decyzji, zwiększają koncentrację. Gry, w której są oni częścią drużyny, uczą współpracy i często również posługiwania się językiem angielskim – mówi dr Kamil Sijko, który prowadził badania. Przyznaje też, że dla dzieci gry to często jedyny sposób na naukę samodzielności. Tylko tam ich decyzji nie mogą zakwestionować rodzice. Dla niektórych to także okazja do zarobku. – Mogą zbierać w grze przedmioty, które następnie sprzedają innym graczom za realną gotówkę – dodaje dr Sijko.

Przyznaje jednak, że uczniowie i rodzice zauważają też zagrożenia wynikające z grania – kiepskie samopoczucie po porażce, obniżanie się aktywności fizycznej, zmęczenie.

Dlatego dr Michał Sitek z IBE zastrzega: Słowem kluczem oczywiście jest umiar, bo umiejętności tych, którzy spędzali przed monitorem więcej niż cztery godziny dziennie, zdecydowanie spadały.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ: Brutalne gry nie szkodzą dzieciom. Naukowcy sprawdzili >>>

ZOBACZ TAKŻE: Symulator niedźwiedzia i łatania dróg. Najdziwniejsze gry >>>